Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Wykłady na YouTube, egzaminy na komórce - rozmawiamy z prof. Adrianem Chabowskim.
  • Ostatnia zmiana 24.12.2024 przez Medyk Białostocki

    Wykłady na YouTube, egzaminy na komórce - rozmawiamy z prof. Adrianem Chabowskim

    Protektor ds. Kształcenia i Dział Spraw Studenckich to swoiste centrum spraw związanych z uczelnianą dydaktyką i funkcjonowaniem studenta na UMB. Od 12 lat zarządza tym wszystkim prof. Adrian Chabowski.

    W najbliższych numerach Medyka Białostockiego będziemy chcieli wam przybliżyć sylwetki prorektorów. Ich praca ma ogromny wpływ na to jak się studiuje czy pracuje w UMB. Warto wiedzieć, kto ma jakie kompetencje i co u kogo można załatwić.

     

    Wojciech Więcko: Jako Prorektor ds. Kształcenia ma Pana stały kontakt z młodymi ludźmi. Chciałbym sprawdzić, czy potrafi Pan mówić w ich języku? Powie Pan coś po „młodzieżowemu”, to w nawiązaniu do wybieranego właśnie młodzieżowego słowa roku.

    Prof. Adrian Chabowski, Prorektor ds. Kształcenia: - Jestem boomerem.

    Bambik, czy raczej sigma?

    - Nie wiem o czym Pan do mnie mówi (śmiech). A już serio, musimy jako Uczelnia dostosowywać się do zmieniającej się rzeczywistości, mówię przede wszystkim o wymaganiach przyszłych studentów. Musimy patrzeć na to, czego oni potrzebują, oczekują, jak się porozumiewają, w jaki sposób przyswajają przekazywaną przez nas wiedzę. Ta zmiana w nauczaniu jest konieczna. Nie możemy być oderwani całkowicie od tego, co nas otacza. Przy czym zaznaczam, mówię przede wszystkim o naukach podstawowych, nauczaniu teorii. To będzie podlegać największym zmianom. Część praktyczna, czyli nauczanie kliniczne, pozostanie raczej bez większych zmian, tym bardziej, że od kilku lat wprowadziliśmy wiele elementów innowacyjnych w nauczaniu praktycznym (fantomy, pacjent symulowany itp.)

     

    REKRUTACJA

    Niedawno rozpoczął Pan swoją czwartą kadencję w funkcji Prorektora ds. Kształcenia (wcześnie stanowisko nazywało się Prorektor ds. Studenckich – red.). Pamięta Pan swoją rozmowę rekrutacyjną na to stanowisko? To było pewnie na początku 2012 roku, wraz z początkiem drugiej kadencji rektorskiej prof. Jacka Niklińskiego?

    - Pamiętam, że to była dosłownie jedna rozmowa. Pan Rektor Nikliński dość konkretnie określił swoje oczekiwania i potrzeby Uczelni. Ówczesna minister edukacji Barbara Kudrycka wprowadzała sporo zmian ustawowych związanych z uczelniami wyższymi i systemami jakości kształcenia. To był także czas początków centrów symulacji medycznej. W części uczelni w kraju one już funkcjonowały, u nas jeszcze nie. Były także wyzwania związane z cyfryzacją Uczelni.

    Tak prawdę mówiąc, to ja wtedy nie do końca wiedziałem, z czym wiąże się proponowane stanowisko. Człowiek był młodszy, miał zapał, był bardzo zaangażowany, z wielką chęcią do działania i - mimo braku pełnej świadomości odpowiedzialności tego, za co się bierze oraz obciążeń z tym związanych - podjąłem się tego zadania.

    Pan miał wtedy trochę ponad 40 lat?

    - Byłem trochę przed 40-tką.

    Idealny kandydat!

    - Pan Rektor nie musiał mnie jakoś mocno przekonywać. Nawet podwyżki nie trzeba było mi dawać czy zmniejszać pensum dydaktycznego (śmiech).

    To pytanie ma też drugie dno, bo od 12 lat z bardzo bliska widzi Pan jak się zmienia Uczelnia. Gdzie byliśmy wtedy, a gdzie jesteśmy dziś? Zakładam nawet, że Pan pewnie wie, gdzie będziemy za 5-10 lat?

    - To bardzo szerokie pytanie. Z jednej strony trzeba ocenić dydaktykę, ale i nastawienie do studiowania przez studentów, z drugiej - mówimy o infrastrukturze, zmianie w sposobach nauczania i wspomaganiu kadry od strony dydaktycznej.

    Jeżeli chodzi o samych studentów, to w mojej ocenie zmieniło się niewiele. Mamy nadal bardzo dużo młodych zdolnych studentów, zmotywowanych, chcących studiować i ciężko pracować. Oni naprawdę dostrzegają w studiach w UMB swoją szerszą perspektywę, późniejsze możliwość i lepszą przyszłość. Zarówno jeśli chodzi o kwestie finansowe, jak i rozwój osobisty.

    Niemniej jednak, dziś studenci uczą się inaczej, niż dawniej. To już nie jest proste słuchanie ze zrozumieniem wykładu czy seminariów. To jest raczej praca w grupie, tworzenie szybkich notatek, fiszek typu: pytanie-odpowiedź, albo schematów/zapisków opartych o szybkie skojarzenia. Tego nie widziałem wcześniej i my jako kadra musimy za tym nadążyć.

    To, co się najbardziej zmieniło w przeciągu tych dziesięciu lat - w moim odczuciu – to wsparcie dla nauczycieli akademickich od strony kompetencji i rozwoju dydaktyki. W 2012 roku takiego wsparcia praktycznie nie było. W chwili obecnej mamy bardzo szerokie możliwości. W ramach programu Erasmus wysyłamy nauczycieli akademickich za granicę, zorganizowaliśmy warsztaty i szkolenia za granicą i w kraju odnośnie komunikacji, praktycznych egzaminów klinicznych czy obsługi fantomów wysokiej wierności. Na miejscu – w UMB - mamy szereg warsztatów i spotkań, by rozwijać swoje kompetencje cyfrowe (np. Blackboard) i dydaktyczne.

    Jeśli chodzi o infrastrukturę to oczywiście zbudowaliśmy Centrum Symulacji Medycznych, ale w niedalekiej przyszłości pojawią się kolejne inwestycje.

     

    ZAŁATW SPRAWĘ

    Kim jest Prorektor ds. Kształcenia na Uczelni? Co u niego można załatwić? Z jaką sprawą może do niego przyjść student, a z jaką nie?

    - Razem z Działem Spraw Studenckich, Centrum Doskonałości Dydaktycznej, Działem Planowania i Rozliczania Obciążeń Dydaktycznych zajmuję się bardzo szerokim zakresem spraw dotyczących nie tylko studentów, ale i kadry akademickiej.

    Odpowiadam także np. za akademiki, czyli sprawy związane z nadzorem, m.in. wysokość opłat, systemy rezerwacji, planowanie remontów czy choćby decyzje o przekształcaniu pokojów dwuosobowych w jednoosobowe, bo ostatnio mamy dużo takich próśb.

    Poza tym obszar związany ze stypendiami studenckimi i stypendiami doktorantów. Są to stypendia rektora dla najlepszych w zakresie działalności naukowej, organizacyjnej czy artystycznej. Mamy także stypendia socjalne, które spływają codziennie, bez określonego terminu.

    Dodatkowo cały obszar związany z organizacjami studenckimi, które budują nasze życie akademickie. Te wszystkie wydarzenia, Medykalia, BIMC, spotkania, konferencje, organizowane są także przy współpracy działu.

    Pomagamy także studentom zawierać umowy z różnymi partnerami/sponsorami zewnętrznymi, czasami wspieramy finansowo w realizacji przedsięwzięć, pomagamy udostępnić im pomieszczenia w uczelnianych budynkach itp.

    Jako prorektor nadzoruję także harmonogram roku akademickiego przy współpracy z Samorządem Studentów i Działem Planowania i Rozliczania Obciążeń Dydaktycznych. Nadzorując pracę tego działu, tworzymy harmonogramy zajęć na całej Uczelni, czyli wskazujemy konkretnie jednostki, przedmioty na danym roku i kierunku, gdzie dany student, z jaką grupą swoich kolegów, ma trafić na dane zajęcia, tj. do jakiej kliniki/zakładu i w jakim terminie.

    Należy podkreślić, że w pracach przy harmonogramie roku akademickiego zawsze biorą udział przedstawiciele Samorządu Studentów, którzy zgłaszają swoje propozycje np. dni wolnych tuż przed świętami, albo kiedy chcieliby mieć dłuższy weekend. Moją rolą jest sprawdzić, czy te propozycje zmieszczą się w zaplanowanych tygodniach zajęć dydaktycznych w roku akademickim.

    Oczywiście jest jeszcze cała sfera związana z analizą ankietyzacji zajęć wykonywanych przez studentów.

    Wsparcie psychologiczne studentów to także Pana działka?

    - Tak. To co zauważamy od pandemii i po niej, to zwiększona liczba potrzeb studentów odnośnie zdrowia psychicznego. Od trzech lat mamy zatrudnionych dwóch psychologów tylko i wyłącznie dla naszych studentów. Oddzielny psycholog jest dedykowany studentom z English Division.

    Chcemy rozwijać wsparcie w tej kwestii. Nie ukrywam, że ciągle poszukujemy wsparcia finansowego i gdyby pojawiła się możliwość pozyskania funduszy na ten cel, to chciałbym je przeznaczyć na projekt o roboczej nazwie „centrum kryzysowe”. To powinno być, w mojej ocenie, pierwsze miejsce, gdzie student może zadzwonić, porozmawiać, usłyszeć podpowiedź co dalej zrobić ze swoją sprawą. Problemy studentów i nie tylko są różne. Czasem trzeba pomóc w załatwieniu formalności, niestety nierzadko są sytuacje, gdy ktoś jest bardzo obciążony presją społeczną, rodzinną i np. nie chce studiować na danym kierunku, źle się czuje w tej roli. Wtedy proponujemy spotkanie z psychologiem i/lub doradcą zawodowym.

    A jakiej sprawy student u Pana nie załatwi?

    - To głównie kwestie pozostające w kompetencjach dziekanów i dziekanatów np. nie załatwi się u mnie zaświadczenia, że jest się studentem danego roku, kierunku, nie załatwi przeniesienia na inny kierunek lub inną uczelnię. Nie załatwi spraw związanych z urlopem dziekańskim.

    Czego należy się bać, przychodząc do Pana działu?

    - Niczego. Bardzo mi zależy, żeby przychodzić do nas, rozmawiać, pokazywać swoje pomysły czy rozwiązania, wskazywać na elementy, które wymagają poprawy czy zmiany. Ja zawsze podkreślam, że jak nie mamy feedbacku, czyli nie mamy zwrotnej informacji, to na jakiej podstawie możemy coś zmienić? Oczywiście są inne gremia, takie jak rady programowe, są prodziekani na każdym wydziale, gdzie studenci się wypowiadają, zgłaszając uwagi.

    Ilu pracowników ma Dział Spraw Studenckich?

    - Cztery osoby, plus kierownik Działu Spraw Studenckich pani Anna Nosal i ja. Malutko, ale jesteśmy pracowici i bardzo wydajni (śmiech).

     

    MŁODZI RZĄDZĄ

    Pan już rozpoczął ten temat troszeczkę – pokolenie Z. Pan powiedział, że musimy się do nich dopasować. A nie oni do nas?

    – Na pewno na początku musi być koegzystencja, dialog, rozmowa, a dopiero potem możemy mówić o kompromisach. Nie okopujemy się na siłę w swoich obszarach, zamkniętym myśleniu, bo wtedy my, boomersi, nic nie zrobimy, ale „zetka” też nic nie zrobi. Jak się nie dogadamy, to ilość frustracji będzie eskalować, a tego chcemy unikać. My chcemy pokazać, że jesteśmy w stanie zmienić nasze podejście, rozumienie, narzędzia dydaktyczne, tak by były bardziej dostosowane do współczesności, ale wymagamy zrozumienia ze strony pokolenia Z.

    Będą wykłady na TikToku?

    - Nie, bo to jednak nie ta formuła, ale na YouTubie jak najbardziej (wykład prof. Chabowskiego pt. Fizjologia układu wydalniczego - ma prawie 20 tys. wyświetleń na uczelnianym kanale YT – red.). Bardzo zależy mi na tym, by stosowana przez nas technologia, cyfryzacja, nasze programy i aplikacje były używane na bardziej mobilnych urządzeniach (smartfony, tablety) niż komputerach stacjonarnych. Egzamin z fizjologii na tablecie, albo komórce? A dlaczego nie? Jest to jak najbardziej do zrobienia, z założeniem, że jesteśmy w stanie zapewnić uczciwość takiego sprawdzianu. Wcześniej jednak zapytajmy, czy w ogóle studenci chcą z takiej możliwości skorzystać?

    Czyli idziemy w kierunku edukacji online, może nawet mobilnej?

    - Tak. Przy czym bardziej tu chodzi o to, żeby pokazywać studentowi źródła wiedzy i prawidłowe zadawanie pytań przy korzystaniu z zasobów onlline. Studenci nie zawsze potrafią dotrzeć do tych właściwych źródeł albo nieprawidłowo określają obszar zagadnień.

    O co mi chodzi? Kluczową umiejętnością przy korzystaniu z algorytmów sztucznej inteligencji jest odpowiednie zadawanie jej pytań i stawianie warunków brzegowych. Jeżeli tego nie będziemy potrafili, to nie wykorzystamy potencjału narzędzia, albo będziemy wprowadzani w błąd. Oczywiście zakładam, że korzystamy z wiarygodnych baz danych, a nie TikToka czy innych ogólnodostępnych źródeł internetowych.

    Wirtualna rzeczywistość w medycynie?

    - Też jest bardzo dobrym narzędziem. Tylko znowu musimy je umiejętnie wykorzystywać. Mamy np. system wirtualnej rzeczywistości w naszym Centrum Symulacji Medycznych. Okazuje się jednak, że pokolenie boomerów, czyli moje, musi nauczyć się jak tych programów używać, żeby tę wiedzę przekazywać potem pokoleniu Z. Tu pojawia się pewien opór, bo starsze pokolenia – nie wszyscy - uważa, że nie ma potrzeby uczenia się kolejnego programu, kolejnego systemu, skoro można te informacje przekazać w oparciu o pacjenta lub nawet na jakimś prostym fantomie. Tylko, że w takim wariancie możemy zrobić prezentację dla wąskiej grupy studentów. Nie zawsze i nie na każde zajęcia trafi się pacjent o pożądanych cechach. A konkretne procedury musimy pokazywać wszystkim i robić to wielokrotnie, a do tego powtarzać to wiele razy, np. cewnikowanie.

     

    STUDENT NA NOWO

    Z Pana obecnym doświadczeniem, gdybyśmy się cofnęli do czasów początku Pana studiów, jaką miałby Pan strategię studiowania? O co byłby Pan mądrzejszy w stosunku do tego, kiedy Pan zaczynał swoją przygodę z UMB?

    - Inaczej bym rozłożył swój balans życiowy. Nie tylko nauka do sprawdzianów, zajęć, kolokwiów i zaliczeń. Wydaje mi się, że teraz miałbym większy dystans. Z drugiej strony, chętniej bym sięgał po więcej wiedzy z innych źródeł, zamiast korzystać z jednego obowiązkowego podręcznika dla danego przedmiotu, bo bardzo ciekawe jest odkrywanie nowych faktów, a wiedza jest zwykle rozproszona.

    Bardziej doceniałbym życie akademickie i towarzyskie, które wynika ze wspólnego przebywania z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Bardziej zadbałbym o własny rozwój osobisty, tj. starałbym się znaleźć czas dla moich pasji. A działalność w kołach naukowych? Pewnie tak, ale także w „CoNieCo”! Innymi słowy, zadbanie o własne dobre samopoczucie, zdrowie psychiczne jest bardzo ważne, teraz to wiem i doceniam.

    Jaki będzie student UMB za 10-15 lat?

    - Myślę, że będzie jeszcze bardziej wymagający. To pokolenie będzie miało dostęp do wiedzy dosłownie pod jednym palcem i będzie uważać, że wiedza którą otrzymuje na studiach w większości będzie nieprzydatna. Dlatego tak ważne będzie nauczenie studentów umiejętnego korzystania z olbrzymich zasobów wiedzy. Inną kwestią będzie skupinie się na tym, jak studenci między sobą, ale i asystenci, mają się ze sobą komunikować. Będziemy musieli położyć większy nacisk na rozwój kompetencji miękkich, społecznych.

     

    Rozmawiał Wojciech Więcko

     

     

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.