Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Czworaczki - drugi taki poród w historii USK.
  • Ostatnia zmiana 08.12.2023 przez Medyk Białostocki

    Czworaczki - drugi taki poród w historii USK

    Malwina, Mikołaj, Marcel, Milan – tak nazywają się czworaczki, które 17 października przyszły na świat w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Na świecie powitało ich przeszło 20 specjalistów, którzy zajęli się porodem.

    Dzieci urodziły się w 32 tygodniu ciąży. Największy, Mikołaj ważył 1600 gramów, najmniejsza jest dziewczynka – ważyła 1400 gramów. Od razu po porodzie, dzieci – choć czuły się bardzo dobrze – trafiły do inkubatorów i pod czujne oko położnych i lekarzy z Oddziału Intensywnej Terapii w Klinice Neonatologii USK (nie podpinano im żadnych urządzeń wspomagających). Mama, 30-latka z Suwałk po porodzie (cesarskie cięcie) czuła się dobrze.

    Przygotowania

    Do porodu zespół Kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka oraz Kliniki Perinatologii i Położnictwa przygotowywał się jak do wielkiej bitwy. Planowanie rozpoczęło się już tydzień wcześniej.

    Najpierw w Klinice Neonatologii zmieniono grafiki – tak, by na ten dzień (i na pierwszą noc) obsada personelu była większa.

    Potem zaplanowano szczegółowo każdą minutę samego porodu. Kto zajmie się pierwszym noworodkiem, kto drugim, trzecim i czwartym. Gdzie będą stały inkubatory. Jak dzieci zostaną przewiezione do Kliniki Neonatologii.

    Na przyjęcie małych pacjentów przygotowano Oddział Intensywnej Terapii – (jest tam osiem stanowisk, w chwili porodu zajęte były tylko dwa). Przygotowane zostały inkubatory, aparatura wspomagająca oddychanie, nowe respiratory z WOŚP.

    Na wszelki wypadek ściągnięto ze szpitalnej apteki leki (Surfakant) na dojrzewanie płuc. Perinatolodzy zabezpieczyli dodatkową krew i specjalne leki wspomagające obkurczanie się macicy dla mamy.

    Poród

    W kluczowym momencie na bloku porodowym zebrało się ponad dwadzieścia osób: pięciu neonatologów, osiem położnych neonatologicznych, dwóch położników, dwóch anestezjologów, pielęgniarz anestezjologiczny, trzy położne instrumentariuszki.

    Poród – cesarskie cięcie - rozpoczął się o godz. 9:50. O godzinie 9:55 wszyscy usłyszeli donośny krzyk Mikołaja (1600 gramów, 41 cm długości), minutę później na świecie pojawił się Marcel (1420 gramów i 44 cm długości), o godz. 9:57 Milan (1580 gramów i 42 gram), a na końcu Malwina o godz. 9:58 (1400 gramów, 42 cm).

    Szczęśliwymi rodzicami czworaczków są mieszkańcy Suwałk – Urszula i Szymon Witkowscy. Mają już jedno dziecko - 2,5 letnią córeczkę Maję. Obecna ciąża to już czwarta ciąża Pani Uli, pierwsza i trzecia zakończyła się poronieniem. Małżeństwo marzyło o drugim dziecku.

    Ciąża

    - Kiedy na początku ciąży zaczęłam plamić, wpadłam w przerażenie – opowiada pani Ula. – Przestraszyłam się, że mogę tę ciążę stracić. Szybko przyjechałam do Białegostoku, do swojego położnika. On mnie zbadał i powiedział, że z ciążą jest wszystko w porządku, ale na USG widzi czwórkę dzieci. Pierwsza myśl? Przerażenie. Kolejne dwa tygodnie przepłakałam. Pojawił się strach, jak sobie z tym wszystkim poradzimy. Mąż jakoś szybciej się pozbierał. Wszyscy starali się mi dodać otuchy.

    Ciąża przebiegała prawidłowo do 21 tygodnia. Wtedy, podczas badania połówkowego, okazało się, że jest zagrożona. Pani Ula 2 sierpnia trafiła do szpitala. Ostatnie 11 tygodni spędziła na oddziale patologii ciąży w USK.

    - Szczególnie trudne były te pierwsze tygodnie, kiedy dosłownie bałam się wstać z łózka, by nie doszło do poronienia – wspomina.

    Potem powoli, z tygodnia na tydzień, oswajała się z sytuacją. I z każdym tygodniem rosła nadzieja, że uda się tę ciążę utrzymać. Mąż co tydzień, w weekend, przywoził jej córeczkę.

    - Mała była bardzo dzielna, nie płakała – mówi z dumą pani Ula. - Tylko ostatnio rozpłakała się w żłobku, bo zobaczyła, że inne dzieci są odbierane przez mamy.

    Państwo Witkowscy oboje pracują w Suwałkach. Mają 5 osobowy samochód i kupione na kredyt 61 mkw. mieszkanie.

    - Tylko najgorzej, że mieszkanie jest na 3 piętrze bez windy. Bez męża nie ma szans, żebym wyszła na spacer – martwi się Pani Urszula. - Wiem, że to nie jedyne wyzwanie, teraz nasze życie zmieni się o 180 stopni.

    Planuje się, że maluchy ze szpitala do domu pojadą dopiero przed świętami Bożego Narodzenia. Rodzinę obiecał wesprzeć suwalski magistrat.

    To drugie czworaczki w 60-letniej historii porodówki USK (rozpoczęła działalność latem 1963 r.).

    km

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.