Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Na marginesie wielkich wydarzeń - prof. Stanisław Chodynicki.
  • Ostatnia zmiana 20.02.2017 przez Medyk Białostocki

    Na marginesie wielkich wydarzeń - prof. Stanisław Chodynicki

    Emerytura dla niewielu naukowców z naszej uczelni jest czasem odpoczynku. Inni - jak prof. Stanisław Chodynicki - dopiero wtedy zaczynają realizować swoje pasje. Profesor wydał właśnie książkę ze swoimi wspomnieniami: „Na marginesie wielkich wydarzeń”.

    Prowadząc archiwum uczelni, staram się na bieżąco śledzić wszystkie publikacje z zakresu historii związane z życiem i działalnością jej pracowników, jak również z samym funkcjonowaniem Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Oczywiście nie wszystkie wydawnictwa docierają do archiwum, niektóre muszę poszukiwać indywidualnie. W tym wypadku książkę otrzymałem od samego autora opowiadań.

    Z częścią zaprezentowanych materiałów w tej pracy, miałem okazję zapoznać się w innych periodykach i wydawnictwach medycznych. Teraz wspomnienia zostały poszerzone i uzupełnione o kolejne. Najważniejszą sprawą w tym względzie jest to, iż materiały zostały zebrane i wydane na kartach jednej pozycji.
    Publikacja składa się z dwóch części. Pierwsza zatytułowana „Druga wojna światowa w mieście na granicy” to fragmenty wspomnień autora z lat dzieciństwa na tle tragicznej historii Polski, zapis życia codziennego mieszkańca Podlasia podczas okupacji niemieckiej i sowieckiej w latach 1939-1945. Druga część „Przygoda z medycyną” to historia życia autora, nierozwiązalnie związana z Białymstokiem, na tle wydarzeń związanych z tworzeniem i rozwojem Akademii Medycznej. To też historia Jego kariery naukowej. W książce przedstawione zostały ważne postacie, z którymi autorowi opowiadań dane było uczestniczyć w życiu zawodowym, jak i na stopie towarzyskiej. Autor w swojej publikacji nie pominął również wątków historii własnej rodziny, co nadaje kolorytu temu dziełu.
                Wspomnienia, pamiętniki obok prasy są materiałem źródłowym często subiektywnym. Jednakże można w nich uchwycić duszę, atmosferę minionych wydarzeń, czego nie zawsze możemy sami doświadczyć czy opisać w dokumentach urzędowych. Pamiętam, że podczas prac redakcyjnych nad monografią uczelni, można było dostrzec jak wiele brakuje nam informacji, by uzupełnić naszą wiedzę o świadkach i wydarzeniach „minionej epoki”. Bardzo często są to fragmenty wspomnień, piękne karty naszej historii zamknięte w „skrzyniach wiecznego zapomnienia”.
    Niejednokrotnie pamięć sięga też tej smutnej i tragicznej historii, którą doświadczyli, lub byli świadkami, również nasi pracownicy. W tym i autor opowiadań.
    Z racji wykonywanego zawodu, uczestnicząc w rozmowach ze świadkami tych strasznych i trudnych kart historii często ubolewałem, że tak wiele tych wspomnień zostanie utraconych, ponieważ nie przelano ich na papier lub w inny sposób nie udokumentowano. Częstym, powtarzającym się argumentem jest to, iż nikogo to nie zainteresuje lub mamy na to czas. Do dzisiaj przejmuje mnie relacja znanej lekarki z naszej uczelni, która opowiadała o zdarzeniu, jakiego doświadczyła na początku lat 40. ubiegłego wieku podczas okupacji niemieckiej. Mieszkając w małym miasteczku na Podlasiu, będąc jeszcze 10-letnim dzieckiem, idąc chodnikiem nierozważnie weszła na trawnik. Widział to idący za nią Polak, natychmiast zgłosił to oficerowi niemieckiemu, który szedł dosłownie kilka kroków przed nią. Reakcja gestapowca była natychmiastowa. Skatował ją tak, że ledwo uszła z życiem. Pamięta ten ból do dzisiaj. Z poruszeniem słuchałem opowieści innego pracownika, który opisywał mi świat życia codziennego, którego doświadczali mieszkańcy podlaskiej wsi w okresie okupacji sowieckiej i niemieckiej. Pozostanie we mnie jego relacja, kiedy jako dziecko był świadkiem zamordowania przez partyzanta sowieckiego w okrutny sposób, zupełnie bez powodu, ukrywającego się przed Niemcami miejscowego Żyda, któremu pomoc w przetrwaniu holocaustu udzielali jego rodzice. Takie m.in. rzeczy odchodzą w zapomnienie, ale czy powinny?
                Obrazy wspomnień z lat 1939-1945 z życia profesora S. Chodynickiego uzupełniają naszą wiedzę o historii kraju, regionu. Mówią nam o ówczesnej rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć wielu obywatelom Polski. Dobrze, że zostało to uwiecznione na kartach tej publikacji.
    Autor wspomnień pisząc po latach jako dorosły, doświadczony człowiek przedstawia tamten świat przez pryzmat ówczesnego obserwatora wydarzeń - kilkuletniego chłopca. Nadaje to tym retrospekcjom realistyczny obraz i wyraz autentyczności opisywanych wydarzeń na kartach tej książki. W mojej pamięci z tej części dzieła pozostaną m.in. wspomnienia autora zatytułowane „Tragiczna pomyłka” oraz „Owczarek niemiecki”.
                Druga część tego dzieła z pewnością w równym stopniu zainteresuje czytelnika. Autorowi udało się uchwycić kadry z życia studenckiego z pierwszych lat funkcjonowania białostockiej Akademii Medycznej. Publikacja uzupełnia naszą wiedzę dotyczącą życia uczelni przez pryzmat m.in. wydarzeń marcowych 1968 roku, czy stanu wojennego. Z racji wykonywanego zawodu archiwisty uczelni zwróciłem uwagę na opisywane przez profesora sylwetki osób w bliski sposób związane z jego karierą i pracą zawodową. W kontekście tych osób bliżej mogłem poznać życie codzienne i zawodowe wielu wybitnych pracowników uczelni z Zakładu Histologii i Embriologii, jak i Kliniki Otolaryngologii. Kompletnego opracowania tych jednostek naukowych w historii uczelni nadal brakuje. Warto podkreślić, że autor w swoim życiu zetknął się z plejadą ciekawych i wartościowych ludzi. Przez pryzmat swoich wspomnień profesor pozwala nam zbliżyć się do tych postaci, zrozumieć i docenić wartość, jaką w sobie posiadają.
                W publikacji widać, że zarówno fotografie, jak i prasa pomagały profesorowi S. Chodynickiemu wiernie odtworzyć ślady swoich wspomnień. Część zdjęć zamieszczonych w tej pracy pokazano w przestrzeni publicznej po raz pierwszy. Warto pamiętać, że dzięki uwiecznionym kadrom zapisanym na kliszach lub plikach cyfrowych jesteśmy w stanie dosyć wiernie odtworzyć minione fragmenty naszego życia. Kilka lat temu, na postawione przeze mnie pytanie jednemu z pierwszych absolwentów: skąd taka dobra jego relacja minionych wydarzeń? Odpowiedział: - To dzięki zgromadzonym przeze mnie fotografiom z tamtych lat. Dzięki tym uwiecznionym na kadrach fragmentom z mojego życia, jestem w stanie przywrócić pamięć wydawałoby się ulotnym chwilom. One pomagają nam powrócić do tamtych wydarzeń.
    Fotografie zostały zamieszczone przez autora opowiadań w odpowiednich miejscach, które bezpośrednio odwołują się do treści kolejnych podrozdziałów. Wszystkie zdjęcia są podpisane.
                Warto zwrócić też uwagę, że profesor w swojej pracy korzystał również z akt archiwum uczelni, w tym z niepublikowanych dotąd materiałów (np. akt POP AMB czy materiałów z wydarzeń marcowych 1968 r.). Świadczy to o tym, że autor docenia rolę archiwów, dzięki którym jesteśmy w stanie odpowiedzieć na stawiane sobie pytania: skąd jesteśmy i kim jesteśmy?
                Autor w sposób lekki i przystępny potrafi opowiedzieć nam swoją historię. Książkę przeczytałem w ciągu dwóch wieczorów. Jej zaletą jest też styl i język autora oraz komentarz adekwatny do sytuacji, nieraz zakończony ciekawą puentą. Najważniejsze jest to, że autor przenosi na karty wydarzenia, które poznać możemy jedynie z przekazów ustnych. Pozwala to uzupełnić naszą wiedzę, którą znamy z treści dokumentów, prasy, relacji audio-wizualnych.
    Świat widziany oczyma profesora S. Chodynickiego staje się źródłem wiedzy, po który sięgać będą historycy, archiwiści oraz miłośnicy historii Polski, regionu i uczelni.

    Paweł Radziejewski
    Kierujący Archiwum UMB

    Publikacja profesora S. Chodynickiego dostępna jest za pośrednictwem księgarni internetowej PWN, adres: www.ksiegarnia.pwn.pl

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.