Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Pokój Królewski: Aula Nobilium w Pałacu Branickich .
  • Ostatnia zmiana 17.10.2022 przez Medyk Białostocki

    Pokój Królewski: Aula Nobilium w Pałacu Branickich

    Znajdujemy się w Auli Nobilium Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, dawnym Pokoju Królewskim w pałacu hetmana wielkiego koronnego, Jana Klemensa Branickiego. W tym wystąpieniu pragnę przybliżyć Państwu znaczenie oraz bogate dzieje tejże komnaty.

    Tekst autorstwa ks. dr Jana Nieckieckiego został wygłoszony w Auli Nobilium w ramach realizacji projektu „Od Akademii Lekarskiej do Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Dziedzictwo medyczne w Białymstoku”. Dofinansowano z programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki” Ministra Edukacji i Nauki.

     

    By lepiej ją poznać, cofnijmy się naszą wyobraźnią o ponad 250 lat. Znajdziemy się wówczas w Białymstoku czasów Branickiego.

    Jedziemy zatem w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XVIII wieku do Białegostoku, jako niezorientowani bliżej w miejscowych realiach podróżni, oczywiście z Warszawy. Zbliżamy się do rezydencji ulicą Warszawską (stąd jej nazwa) od strony ulicy Świętojańskiej (trakt warszawski biegł bowiem w tamtych czasach przez Bielsk Podlaski). Gdy już dojechaliśmy do skrzyżowania z dzisiejszą ulicą Pałacową, skręcamy w lewo. Przed nami roztacza się wspaniały widok na imponującą rezydencję, nazywaną w Europie „Polskim Wersalem”. (Widok ten, niestety, szpecą obecnie wyłaniające się spoza pałacu wysokie blokowiska, dzieło XX-wiecznych „barbarzyńców”, nazywających siebie urbanistami. Budując je, chcieli w ten sposób „zaakcentować” oś pałacową – równie przerażający widok ukazuje się bowiem spoza pałacu w ogrodzie – za co dostali nawet państwową nagrodę. Mieli więc owi „barbarzyńcy” nawet dobrą wolę. My jednak brzydactwa tego nie widzimy, gdyż, przypominam, przenieśliśmy się w wiek XVIII, znacznie bardziej wyczulony na widokowe perspektywy, aniżeli nasze czasy). Rysuje się nam zatem z tego miejsca dość odległy jeszcze pałac, położony na zboczu obniżającego się ku rzece niewielkiego wzniesienia. Dostać się do niego można przez monumentalną bramę, której dolna część przypomina rzymski łuk triumfalny. Na niej wznosi się nadbudowa, zwieńczona srebrzystym obeliskiem, dźwigającym stojącego na złotej kuli złotego Gryfa, który w szponach trzyma tarczę z inicjałami gospodarza pałacu. Lecz cóż to? Poniżej obelisku z Gryfem (i zegara) widać w prześwicie stojącą na tympanonie pałacu rzeźbę Atlasa podtrzymującego na barkach złotą kulę niebios. Natomiast po bokach tego prześwitu, trochę niżej, widoczne są dwie rzeźby, które, zdaje się, przedstawiają Herkulesa. Czyli musi to być siedziba jakiegoś znakomitego Gryfity, wielkiego dostojnika i rzeźba widoczna w prześwicie ukazuje nie Atlasa, lecz zastępującego go Herkulesa. A ma to znaczyć, że ów dygnitarz wspomaga lub wręcz zastępuje króla w dźwiganiu brzemienia rządów nad Rzeczypospolitą.

    Podjeżdżamy bliżej. Na bramie dostrzegamy rzeźbione panoplia, zaś przed bramą stoją dwie strażnicze budki (tak zwane „szulerhausy”), przed nimi zaś stoi warta złożona z janczarów. W głębi widać dwie kolejne pary takich budek z trzymającymi wartę żołnierzami: z chorągwi węgierskiej i gwardii pieszej koronnej. Wszędzie widać dworzan oraz służbę w „liberii” w kolorach czerwono-słomkowych, a także licznych oficerów i żołnierzy, noszących podobną w kolorze „barwę”, bo czerwono-białą. Przejeżdżamy przez drugą bramę, którą tworzą dwa kamienne monumenty, ukazujące powtórnie Herkulesa.

    Wysiadamy z powozu. Znajdujemy się na dziedzińcu honorowym rezydencji. Z trzech stron otaczają nas zabudowania pałacu. Zauważamy, że wszystkie one dekorowane są również antykizowanymi panopliami. Nie mamy już wątpliwości – jesteśmy w siedzibie hetmana wielkiego. Podchodzi do nas jakiś dworzanin, gotów udzielić nam informacji. Tak – mówi – mieszka tu hetman wielki koronny, Jan Klemens Branicki, z rodu przesławnych Gryfitów. Proszę popatrzeć na dekorujące pałac rzeźbione popiersia. To wizerunki wielkich Rzymian i Rzymianek czasów Republiki, owych illustri viri et mulieres, których cnoty służyć nam mają za wzór. Spójrzmy w lewo, na kolumnadę – w jej głębi widnieje na ścianie fresk przedstawiający „Wojny Rzymskie”. A teraz przesuńmy nasz wzrok nieco w prawo, na pałacową lewą galerię. Znajdują się tam popiersia, które ukazują kolejno: Lucjusza Brutusa, twórcę republiki, bohaterską Klelię i Decjusza Musa, Scypiona Afrykańskiego Starszego oraz wzorową matronę, Kornelię. Dalej, na głównym gmachu pałacu widzimy dwa popiersia kobiece z odsłoniętą piersią – to Lukrecja i Kleopatra, które wolały umrzeć, niż zostać wyszydzone. Na galerii prawej pałacu zobaczyć możemy natomiast sławnego Cycerona, prawego Katona Młodszego, Juliusza Cezara, „powinowatego” hetmana Branickiego oraz Porcję, córkę Katona i jej męża, Marka Brutusa, ostatniego obrońcy rzeczypospolitej.

    By się dowiedzieć, w jaki sposób hetman jest spowinowacony z Cezarem, zwróćmy się w prawo – na elewacji oficyny są dalsze dwa popiersia: Julii, młodszej spośród dwóch sióstr Juliusza Cezara, która została małżonką króla polskiego, Leszka III, przodka Gryfitów. Król ten należał do dynastii, poprzedzającej Piastów. A teraz obróćmy się w lewo. Na położonej po tej stronie oficynie zobaczymy jeszcze dwa popiersia – po prawej wizerunek syna Leszka III, księcia Serbii Jaksy, protoplasty polskich Gryfitów, po lewej zaś stronie jednego z jego potomków, wojewody krakowskiego Klemensa, hrabiego na Ruszczy i Branicach, a więc już Branickiego. Mogę dodać – powiada jeszcze – że wśród przodków naszego hetmana był również Jaksa – uczestnik II wyprawy krzyżowej, co dodatkowo nobilituje rycerski ród mojego pana.

    Ale popatrzmy na korpus główny. W jego ryzalicie, pod rzeźbą Herkulesa dźwigającego w zastępstwie Atlasa kulę wszechświata, na piano nobile pałacu znajduje się dwukondygnacyjna Sala Wielka z balkonem, w której znajdują się portrety króla Augusta III i jego małżonki, królowej Marii Józefy. To właśnie jego wspomaga nasz hetman, w porozumieniu z Senatem, w rządzeniu Rzeczypospolitą i zastępuje nieraz, gdy król przebywa w Dreźnie. I właśnie o tym mówi stojąca tam wysoko rzeźba Herkulesa. Po obu stronach tego ryzalitu wznoszą się wieże zwieńczone hełmami. Wieża po lewej (heraldycznie prawej) to „Wieża Boska”, gdyż na piętrze znajduje się w niej pałacowa kaplica. Z kolei wieża z prawej strony (heraldycznie lewej) to „Wieża Królewska” z Pokojem Królewskim na piano nobile. Dlaczego – pytamy – komnata ta nazywana jest Pokojem Królewskim? Ponieważ zamieszkiwali go wielokrotnie polscy monarchowie – odpowiada dworzanin. Lecz spójrzmy na pomieszczenie położone pod tym Pokojem, to z porte-fenetre i z balkonikiem (porównajmy, po drugiej stronie, pod kaplicą jest tylko okno). To Buduar Branickiego, a z tego balkoniku hetman przyjmuje każdego ranka paradę chorągwi, które stacjonują przy nim, jako hetmanie wielkim w Białymstoku.

    Czy moglibyśmy zobaczyć ów Pokój Królewski? – prosimy naszego informatora. Proszę za mną – mówi, po czym wchodzimy do pałacowego westybulu. Jest to monumentalne wnętrze, z marmurowymi kolumnami w kolorze zielono-czarnym o złoconych kapitelach jońskich i z biegnącym wokół ścian szeregiem pilastrów powtarzających kolorystykę kolumn. Z prawdziwego marmuru są tylko cztery kolumny, stojące w głębi przy schodach, pilastry natomiast tylko go imitują – malowane są bowiem iluzjonistycznie na ścianach (jedynie cztery pilastry przy schodach są drewniane). Wszystkie jednak, zarówno marmurowe kolumny, jak i malowane pilastry, wieńczy rzeczywiste sztukatorskie belkowanie z jońskimi ząbkami. W tej wielkiej sali panuje uroczysty nastrój – stoją tu bowiem kolejne warty: po prawej stronie, przed pokojami gospodarza, trzymają wartę żołnierze z dragonii regimentu buławy, wewnątrz natomiast, w przedpokoju, przed drzwiami do sypialni hetmana – podoficerowie z gwardii pieszej koronnej. Unteroficjerowie z tejże gwardii stoją również po lewej stronie westybulu – są to specjalnie dobrani, dorodni grenadierzy w złocistych blachach podoficerskich kaszkietów na głowie i ze zdobnymi, złoconymi partyzanami w rękach. Jak nam wyjaśnił nasz przewodnik, trzymają oni straż przed Gościnnym Przedpokojem, w którym spoczywa na stoliku buława wielka koronna, nad nią zaś, na ścianie widnieje sztukatorski wizerunek Augusta III pod królewską koroną. Dodał też, że z pokoju tego idzie się w lewo do Sali Jadalnej, w prawo zaś do Pokoi Paradnych małżonki hetmana, Izabeli z Poniatowskich Branickiej.

    Parter pałacu ma więc charakter „hetmański”. Położone wyżej piano nobile poświęcone jest już królom. Idziemy zatem w kierunku schodów, o których się mówi, że są najpiękniejsze w Polsce. Biegną one, na sposób francuski, płynną linią ku górze, podtrzymują je kamienne postacie atlantów. U ich początku spotykamy rzeźbioną w białym marmurze postać „Rotatora”. Prowadzący nas dworzanin wyjaśnia, iż rzeźba ta stanowi aluzję do wielkiego czynu hetmana Branickiego – powstrzymania grożącego Rzeczypospolitej spisku, przeciwko któremu wystąpił on zbrojnie, ostrzegł też przed nim króla Augusta. Stąd też „Rotator” spogląda w górę, ku Królewskiemu Pokojowi.

    Weszliśmy na piętro i nie możemy się oprzeć pokusie, by nie spojrzeć przez porte-fenester’y po lewej stronie na rozciągający się w dole ogrodowy salon. Widzimy kolorowe partery, część z nich z fontannami, które zamyka po bokach wysoka roślinność – z lewej strzyżone ściany boskietu, z prawej natomiast korony drzew lipowych rosnących niżej, w Ogrodzie Dolnym. Uwagę naszą zwraca niespotykanie wielka ilość rzeźb ustawionych wśród parterów i na balustradzie. Tworzy to widok tak wspaniały, że nie dziwimy się, gdy nasz cicerone informuje nas, że hetman Branicki kazał sporządzić w Czechach sztychy ukazujące białostocki ogród. W Polsce tylko on to uczynił. Dworzanin mówi dalej, że ogród ten, wraz z trejażową Altaną pod Orłem, tą po prawej stronie oraz z niewidocznym stąd, skrytym w boskiecie Salonem Włoskim prezentują rozbudowany bardzo program ideowy, gloryfikujący tutejszego gospodarza. Głównymi jego wątkami są: apoteoza Herkulesa zapowiedziana już jego wizerunkami na dziedzińcach, a także powrót złotego wieku za panowania Cezara Augusta.

    Z górnego westybulu ozdobionego freskami wchodzimy do Sali Wielkiej, w której, jak już o tym było powiedziane, znajdują się nad kominkami wielkie portrety obecnie nam panujących króla i królowej. Gdy król przebywał w Białymstoku i dawał posłuchanie – opowiada nam dworzanin – Sala ta rozpoczynała ciąg antykamer poprzedzających Pokój Królewski. W Polsce bowiem obowiązuje następujący układ ceremonialnych wnętrz królewskich: Sala Straży Królewskiej, nazywana też Sienią Gwardii (w pałacu białostockim funkcję tę pełni dolny westybul wraz z schodami i westybulem górnym), dwie antykamery, z których pierwsza powinna być duża, by pomieścić wielką ilość osób, oraz trzecia antykamera, określana też jako Przedpokój Senatorski. Druga i trzecia antykamera powinny być pokojami mniejszymi, gdyż wstęp do nich mają już tylko nieliczne osoby. Zauważmy, że drzwi z Sali Wielkiej (pierwszej antykamery) do trzeciej antykamery są na stałe zamurowane, by nie można było skrócić drogi wiodącej do króla. Gdy wymaga tego ceremoniał, należy prowadzić gościa dłuższą drogą. Powiększa się wtedy liczbę nie antykamer, lecz sal straży honorowej. W białostockim pałacu jest to możliwe – trasa biegnie wówczas nie z westybulu prosto do Sali Wielkiej, lecz w prawo, do Przedpokoju od Pokoi Chińskich, a stąd do górnej Sali Jadalnej, upamiętniającej króla Augusta II, nazywanego Herkulesem Saksońskim (znajduje się tu wielki portret tego króla, posąg Herkulesa i 8 rzeźbionych popiersi cesarzy rzymskich). Trzeba tu nadmienić, że z Sali tej prowadzą drzwi do pałacowej kaplicy, w której stoją dwa kryte czerwonym aksamitem krzesła przeznaczone dla pary królewskiej, gdy uczestniczy ona w nabożeństwie. Przy wydłużonej trasie dopiero z Sali Jadalnej można wejść do Sali Wielkiej, a przeszedłszy ją wzdłuż, wchodzi się do drugiej antykamery. Funkcję jej pełni Przedpokój od Pokoi Złotych, na którego ścianach wisi 8 dużych portretów „Familii Króla Francuskiego” Ludwika XV, z którym Branicki związany jest tak zwanym „sekretem króla” (tego ode mnie Państwo nie słyszeli!). Trzecią antykamerę, Senatorską stanowi Przedpokój Królewski. Jego ściany zdobi seria sześciu gobelinów (zakupionych w 1732 roku), jest tam też portret wielkiego mistrza Orderu Świętego Andrzeja, rosyjskiego następcy tronu, Wielkiego Księcia Piotra, który to order hetman Branicki otrzymał w 1758 roku [dowieszony zostanie tu później portret króla hiszpańskiego Karola III Burbona w związku z przyznaniem hetmanowi w 1766 roku hiszpańskiego Złotego Runa]. W 1726 roku Branicki otrzymał Order Orła Białego, prezentuje go król August III, a o jego nadaniu przypomina portret Augusta Mocnego.

    Po przejściu wszystkich tych pokoi (musimy przyznać, że wszystkie one przypominają królów, tych naturalnie, z którymi Branicki jest powiązany) doszliśmy wreszcie do właściwego Pokoju Królewskiego. Słowem „pokój” określa się oczywiście sypialnię, która, zgodnie z etykietą francuską, stanowi najważniejsze pomieszczenie w apartamencie. Toteż i ten Pokój Królewski jest reprezentacyjną sypialnią, w której król, siedząc na tronowym krześle, ustawionym przed łożem z baldachimem, udziela audiencji.

    Ale spójrzmy na ów Królewski Pokój. Jego ściany obite są karmazynowym adamaszkiem, pozostałe ich powierzchnie wyłożone są białą lamperią ze złoconymi listewkami. Po lewej stronie znajduje się kamienny kominek, wewnątrz którego jest blacha z wizerunkiem Gryfa. Nad kominkiem umieszczone jest „zwierciadło o dwu taflach” (czyli lustro), nad nim zaś malowana supraporta. Druga supraporta widnieje nad wejściowymi drzwiami. W lewym rogu Pokoju stoi też piec z białych kafli saskich, a za nim znajdują się ukryte niewielkie drzwi do garderoby. Po prawej stronie jest jedno okno z okiennicami i ze spuszczaną firanką z karmazynowego jedwabiu. Na ścianach rozmieszczonych jest „pięć lusterek zwierciadlanych, każde o jednym essie” (czyli pięć szklanych pojedynczych kinkietów). Sufit jest biały, tylko w rogach fasety zdobi go pozłacana sztukateria. Posadzka jest dębowa, układana w tafle. W Pokoju zwraca jednak przede wszystkim uwagę ustawione na wprost drzwi wspaniałe łoże z baldachimem, utrzymane w kolorystyce biało-czerwonej, z dodatkiem złota. Jego baldachim i draperie wykonane są bowiem „z tureckiej materii na dnie karmazynowym ze złotem, ze złotymi galonami”, podszytej białym atłasem, „dossia” zaś (czyli tylna ścianka), podniebienie baldachimu, kapa i „płotki” (a więc zasłony między nóżkami łóżka) – „z atłasu białego, perską robotą wyszywanego”. Przed łożem tym, mając z tyłu baldachim, stoi „krzesło wielkie, aksamitem karmazynowym obite”. Wyposażenia Pokoju dopełnia sześć krzeseł, pokrytych tą samą materią, co krzesło królewskie, biurko dekorowane szylkretem i mosiądzem oraz trzy kątowe fornierowane szafki. A także zawieszone na ścianach trzy owalne, malowane na płótnie portrety oprawione w rzeźbione pozłacane ramy. Dwa z nich są duże, trzeci zaś, ukazujący Stefana Czarnieckiego, mniejszy.

    Zajrzyjmy jeszcze do Pokoju Złotego – mówi nasz przewodnik. Królowi Augustowi III towarzyszy zawsze jego małżonka, królowa Maria Józefa. Zajmuje ona wówczas Pokoje Złote, znakomicie skomunikowane poprzez garderoby z Pokojami Królewskimi, oba zaś apartamenty połączone są wewnętrznymi, wygodnymi schodami z pokojami na drugim piętrze oraz, już mniej wygodnymi, kręconymi schodami, z położonym na parterze Apartamentem hetmana Branickiego. Pokój Złoty spełnia też warunki, by odbywały się w nim audiencje udzielane przez królową. Zwykle bowiem po audiencji u króla dostojni goście przyjmowani są przez królową. Zdarza się, że królowa udziela wówczas oficjalnych posłuchań siedząc na łożu pod baldachimem. Do Pokoju Złotego dojść można przez te same antykamery, przez które idzie się do króla, tyle że droga do tegoż Pokoju jest o jedno pomieszczenie krótsza. Pokój Złoty to oczywiście także sypialnia. Jego sufit zdobi figuralna sztukateria z freskiem ukazującym śpiącego Endymiona i Dianę-Księżyc; ściany obite są karmazynowym adamaszkiem z pasami i falbanami haftowanymi złotem. Zresztą całe wyposażenie Pokoju jest niezwykle wystawne. Naprzeciw wejścia znajduje się wspaniałe łoże z baldachimem z tymi samymi tkaninami i haftami, którymi obite są ściany i z których wykonane są firanki u dwu okien, podszytymi tu jeszcze karmazynowym atłasem. Szczególnie bogato ozdobiona złotem jest tylna ścianka łoża, na której wyhaftowane są („suto złotem”) inicjały i książęca mitra. Na wprost zaś łoża, na ścianie wejściowej nad kominkiem z czarnego marmuru, umieszczony jest konny portret hetmana wielkiego litewskiego i wojewody wileńskiego Kazimierza Jana Pawła Sapiehy, ojca Katarzyny Scholastyki Branickiej, matki Jana Klemensa Branickiego. To dla niej właśnie urządzone zostały niegdyś Pokoje Złote. Podobnie jak obecne Pokoje Królewskie dla jej męża, wojewody podlaskiego Stefana Mikołaja Branickiego, ojca hetmana Branickiego.

    Zwróćcie Państwo uwagę – tłumaczył nam dalej dworzanin – w sypialni wojewodziny Branickiej wyróżniony został portret jej ojca, zaś na ściance łoża, nad jej inicjałami, wyhaftowana została książęca mitra, przysługująca jej jako Sapieżance. W sypialni Stefana Mikołaja Branickiego z kolei znajdowały się portrety: jego dziada macierzystego, sławnego hetmana Stefana Czarnieckiego oraz portrety jego rodziców: marszałka nadwornego koronnego Jana Klemensa (II) Branickiego i jego żony, Katarzyny Aleksandry, córki Stefana Czarnieckiego. W obu wypadkach nie zawieszono w tychże pokojach portretów pary królewskiej. Podczas królewskich audiencji bowiem, ale też i składania wizyt innym wysoko postawionym ludziom, należy patrzeć w żywe oblicza odwiedzanych osób, nie zaś na ich portrety. Stąd też w pałacowych sypialniach nie umieszcza się portretów ich mieszkańców, lecz wizerunki najbliższych im osób – przede wszystkim współmałżonków, następnie rodziców, również rodzeństwa, wreszcie sławnych przodków. Dodam jeszcze, że owalny kształt portretów przodków Stefana Branickiego nie jest tu przypadkiem – zgodnie ze starożytną rzymską tradycją „imago in clipeo” (popiersie w kole) oznacza oddanie szczególnej czci przedstawionej osobie, nawet jej heroizację.

    Jak więc widać, oba apartamenty: Królewski i Złoty, mimo zamieszkiwania ich przez koronowane głowy, pozostawiono w takim stanie, w jakim zostały urządzone na przełomie XVII/XVIII wieku w nowo wybudowanym wówczas pałacu według projektu Tylmana z Gameren. Było to możliwe, ponieważ wystrój pomieszczeń z piano nobile, położonych w wieżach: kaplicy i Pokoju Królewskiego, jak również w ryzalitach od strony ogrodu: sypialni i dwóch gabinetów Pokoi Złotych oraz sypialni i gabinetu w apartamencie nazwanym później Chińskim, nie uległ zniszczeniu w czasie gruntownej przebudowy pałacu, przeprowadzonej przez Jana Klemensa Branickiego według projektu Jan Zygmunta Deybla. Dużym zmianom natomiast uległy wówczas wnętrza górnego westybulu, Sal Wielkiej i Jadalnej oraz trzech antykamer. Wracając wszakże do Pokoju Królewskiego, dodam jeszcze, że podczas przygotowań do wizyty króla Augusta III w 1752 roku, hetman odnowił tenże Pokój, zachowując jednak jego pierwotny charakter – dał nowe obicia i wymienił tkaniny łoża i królewskiego „krzesła” (także dwu „krzeseł” w kaplicy). Stąd też nie ma już na ściance łoża inicjałów ojca hetmana, zwieńczonych koroną, tym razem hrabiowską. Pozostały natomiast portrety jego przodków.

    Odprowadzając nas z wnętrz pałacu na dziedziniec, przewodnik nasz podsumował: sypialnię nieżyjącego już wówczas Stefana M. Branickiego, zaczęto nazywać Pokojem Królewskim od czasu wizyt Augusta II Mocnego: pierwszej w 1718 roku, potem długiego pobytu króla (z powodu bardzo poważnej jego choroby) na przełomie 1726/1727 roku oraz kolejnych wizyt tego króla w 1729 i 1730 roku. August III natomiast odwiedził Białystok trzy razy: dwukrotnie w 1744 roku oraz w 1752 roku. Wszystkie wymienione pobyty królewskie, niektóre dwudniowe, inne aż tygodniowe, powiązane były z sejmami odbywającymi się w Grodnie – monarchowie zatrzymywali się w Białymstoku gdy jechali z Warszawy na sejm, lub gdy z niego wracali (w 1744 roku August III bawił tu dwukrotnie – podczas podróży w obu kierunkach).

    My dodamy jeszcze, że przebywał tu później niejednokrotnie, już po śmierci hetmana Branickiego, król Stanisław August Poniatowski, młodszy brat wdowy po Branickim, Izabeli z Poniatowskich Branickiej. Podczas długiego pobytu w 1793 roku (z przerwami na wyjazdy do Grodna) król zajmował początkowo parterowe Pokoje Paradne, po powrocie zaś z Grodna – Pokoje Królewskie na piętrze. Po upadku Rzeczypospolitej nocowali w białostockim pałacu także cesarze rosyjscy – z początku jako królowie Królestwa Kongresowego (wówczas w monarszym pałacu), później jako carowie Rosji (już tylko w siedzibie Instytutu Panien Szlacheckich).

    Zakończyliśmy naszą wędrówkę po XVIII-wiecznym pałacu Jana Klemensa Branickiego. Dziękuję zatem Czytelnikom za uwagę. Może dopowiem tylko: to, że mogliśmy dzisiaj przebywać w zrekonstruowanym (oczywiście tylko częściowo, na ile to było możliwe) Pokoju Królewskim, zawdzięczamy władzom Uniwersytetu Medycznego, które, urządzając w nim Aulę Nobilium, zdecydowały się podjąć trud rekonstrukcji tego historycznego pomieszczenia, a także Pani dr Magdalenie Muskale, Opiekuńczemu Duchowi tego pałacu, bez której determinacji to by się nie dokonało oraz architektowi, Panu Tomaszowi Rogale, który opracował znakomitą koncepcję prac rekonstrukcyjnych. Jak również wszystkim wykonawcom, zaangażowanym do tychże prac.

    Ks. dr Jan Nieciecki

     

     

    Ks. dr Jan Nieciecki - historyk sztuki, wykładowca w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Archidiecezjalnym Wyższym Seminarium Duchownym, badacz mecenatu Branickich, najwybitniejszy znawca historii Pałacu Branickich w Białymstoku, wielokrotny konsultant historyczny Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku podczas wykonywanych remontów i prac konserwatorskich m.in. Auli Nobilium.

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.