Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Plan na dziedziniec Pałacu Branickich.
  • Ostatnia zmiana 20.05.2021 przez Medyk Białostocki

    Plan na dziedziniec Pałacu Branickich

    A co gdyby pod dziedzicem honorowym Pałacu Branickich wybudować centrum dydaktyczne? Tak, pod ziemią. Trochę tak jak w paryskim Luwrze.

    Takie pytanie zadał rektor UMB prof. Adam Krętowski podczas specjalnej debaty zorganizowanej 14 kwietnia w Auli Magna. Zaprosił na nią architektów, urbanistów, naukowców zajmujących się architekturą i historią sztuki, historyków, miłośników zabytków oraz przedstawicieli białostockiego magistratu, urzędu marszałkowskiego i podlaską konserwator zabytków prof. Małgorzatę Dajnowicz. Gościem specjalnym spotkania był architekt Krzysztof Górnicki, partner w uznanej na świecie pracowni Foster+Partners, która w swoim portfolio ma realizacje łączące historię i współczesność.

    Z uwagi na obostrzenia sanitarne spotkanie miało charakter zamknięty, ale zostało zarejestrowane.

    Skarb pod ziemią

    - Zaprosiłem Państwa do nas, żeby opowiedzieć Wam o pewnej wizji wybudowania pod dziedzińcem pałacu Centrum Kształcenia Przedklinicznego. To jest w tej chwili tylko idea. Nie zapadły żadne decyzje, nie ma jeszcze żadnych ustaleń, nie mamy na to żadnych pieniędzy. Chcę się Państwa poradzić, czy warto ten pomysł rozwijać, czy może go porzucić? Chcemy pokazać nasze argumenty, dlaczego w ogóle go rozważamy - pytał gości w swoim wystąpieniu rektor UMB prof. Adam Krętowski.

    Uczelnia myśli o zagospodarowaniu ok. 3 tys. mkw. pod dziedzińcem, tak by powstało tam pomieszczenie o modułowym charakterze. W zależności od potrzeby, można by tam zlokalizować kilka sal wykładowych z przesuwnymi ścianami. Docelowo mogłaby się tam zmieścić aula wykładowa nawet na ok. tysiąc osób. W Białymstoku nie ma teraz tak dużej sali. Byłaby to przestrzeń na tyle uniwersalna, że można by ją wykorzystywać nie tylko w celach dydaktycznych, ale też kongresowych, muzealnych czy wystawienniczych. Inwestycja byłaby też szansą na zbudowanie podziemnych parkingów i „schowanie” parkujących na co dzień na dziedzińcu aut. Dodatkowo w ramach tej inwestycji powstałby jeszcze dwa budynki. Pierwszy obok Collegium Floridum (obecnie jest tam parking) i drugi naprzeciw Collegium Universum. W pierwszym znalazłyby miejsce zakłady nauk podstawowych, w drugim - szkoła doktorska i dziekanat „lekarski” (ostatnie dwie instytucje obecnie są w pałacu).

    Uczelnia rozważa taką inwestycję, bo pojawiła się szansa pozyskania środków na nią z Krajowego Planu Odbudowy. Wielkiego programu unijnego, który ma wesprzeć rozwój krajów poszkodowanych pandemią. Jednym z priorytetów w Polsce ma być zwiększenie liczby osób kształcących się w zawodach medycznych (zaplanowane jest na to 3 mld zł w skali kraju).

    UMB, choć posiada odpowiednią bazę kliniczną, brakuje mu przestrzeni dydaktycznych. Dość powiedzieć, że w ostatnich 20 latach potroił liczbę studentów, przy czym wzrost liczby pomieszczeń dydaktycznych wcale tak okazały nie był. Z tego też powodu, niektóre zajęcia z tzw. nauk podstawowych trwają nawet do godz. 21. Brakuje dużych sal wykładowych, takich, które mogą zmieścić jednocześnie 200-300 osób i co najmniej jednej dla 600 osób. Jedna z większych sal na uczelni - Aula Magna - przyjmie ledwie 150 osób. Jeden rocznik studiów lekarskich jest dwa razy liczniejszy.

    Science fiction?

    Temat budowy podziemnego centrum dydaktycznego na UMB poruszany jest od dobrych kilku lat. Jednak nigdy nie wyszedł poza ramy pomysłu.

    Na początku roku UMB skierowała do białostockiego magistratu wniosek, by wydać dla centrum decyzję o ustaleniu lokalizacji celu publicznego (jest ona potrzebna w sytuacjach, kiedy na danym terenie nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego). Póki co uczelnia zgody nie dostała. Przed rozpoczęciem inwestycji wymagane są gruntowne badania archeologiczne. Pierwszy krok został już jednak formalnie postawiony.

    Temat przebudowy dziedzińca honorowego Pałacu Branickich jest całkiem popularny w świecie architektów i urbanistów. Studenci architektury Politechniki Białostockiej podejmują go w ramach swoich zajęć. Co więcej, w zeszłym roku, absolwent tego kierunku mgr inż. arch. Kamil Olender, otrzymał nagrodę od prezydenta Białegostoku za zaprojektowanie centrum wystawienniczego właśnie pod dziedzińcem. Opracowanie przygotował w ramach swojej pracy dyplomowej. Jego zdaniem, współcześnie, pałac nie jest tak jak za czasów Branickiego najważniejszym obiektem w mieście. Jego centrum. Może odzyskać świetność, jeżeli zyska nowe funkcje. Architekt jest zdania, że pod dziedzińcem można zbudować podziemne centrum dydaktyczne, przy czym zakłada na jego powierzchni brak jakiegokolwiek elementu świadczącego o tym (poza rewitalizacją samej nawierzchni placu). W jego koncepcji - dość radykalnej - zaproponował on zamknięcie ruchu samochodowego od skrzyżowania ul. Legionowej z Sienkiewicza przez okolice przed bramą wjazdową do pałacu aż do fragmentu ul. Mickiewicza przy obiekcie. W części zamkniętej ul. Legionowej zaprojektowane zostałyby podziemne parkingi, a pod samym dziedzińcem tylko przestrzeń dydaktyczno-wystawiennicza.

    Inne studenckie rozwiązania podczas debaty zaprezentował dziekan Wydziału Architektury prof. Aleksander Asanowicz. Przy czym były to bardzo różnorodne projekty, zarówno całkowicie ukryte w ziemi (nawet dwukondygnacyjne), jak też z różnymi elementami „wyrastającymi” z dziedzińca. Zresztą, jak zaznaczył prof. Asanowicz, studentom nie narzucono w zasadzie żadnych ograniczeń. Wykładowcy liczyli na ciekawe pomysły i analizy rozwiązań. To z tych opracowań pojawił się poważny problem do rozwiązania - skoro podziemna aula ma mieścić nawet tysiąc osób, to kluczową wręcz kwestią jest rozwiązanie sposobu przemieszczania się tych osób pod ziemią. W innym studenckim opracowaniu zasugerowano, że warto zrobić podziemne przejście dla pieszych wzdłuż muru przy dziedzińcu pomiędzy ul. Mickiewicza a Legionową. Byłoby to o tyle proste do wykonania, że jest tam duża różnica poziomów (na pałacowy teren wchodzi się po schodach) i łatwo byłoby to ukryć. Toteż studenci wyliczyli, że na dziedzińcu zmieści się obiekt o powierzchni maksymalnej 5 tys. mkw. w jednym poziomie.

    Dziekan Asanowicz od siebie także podał przykłady, w których pokazał podziemne obiekty powstałe przy zabytkach: XIII-wieczny kościół St. Martin in the Fields (Londyn, wyróżniony nagrodą UE), Universalmuseum Joanneum (Graz), czy konkursowy projekt Bunkra Sztuki w Krakowie.

    Co ma wystawać?

    Właśnie fakt, czy na dziedzińcu powinien stanąć jakiś element świadczący o podziemnym obiekcie, stał się ciekawym punktem w dyskusji. W tym względzie przypadek Luwru na początku dyskusji padał najczęściej (jest tam szklana piramida).

    Starły się dwa poglądy. Pierwszy: nie powinno być nic, a gdyby już to ten element powinien stanąć np. poza pałacowymi murami; drugi: - „coś” jednak powinno wystawać. Według niektórych mogłaby się tam pojawić szklana/lustrzana kula, ewentualnie jakiś szklany świetlik doświetlający centralnie podziemne pomieszczenia. Inni byli zdania, że ewentualny element powinien być jedynie symboliczny i dyskretny.

    Na niebezpieczeństwo porównania z Luwrem zwrócił uwagę architekt Krzysztof Górnicki. Przekonywał, że Luwr jest dużo większym obiektem od Pałacu Branickich i jest w otoczeniu innych zabytków. Dodatkowo Luwr funkcjonuje w zupełnie innym kontekście niż Pałac Branickich.

    - Nie należy się bać tematu łączenia historii ze współczesnością. To bardzo ciekawe wyzwanie. Zawsze można znaleźć balans w pokazaniu czegoś nowego, ale w sposób nieagresywny, tak by nie zdominował obiektu historycznego - mówił architekt. Zasugerował, by nie skupiać się na francuskich przykładach, a spojrzeć szerzej, np. w stronę rozwiązań brytyjskich, a nawet amerykańskiego Apple.

    Pracownia Foster+Partners ma w swoim portfolio np. projekt przeszklonej nowoczesnej kopuły w zabytkowym budynku parlamentu niemieckiego w Berlinie. W pierwszej chwili wydawał się to szalony pomysł, a dziś jest to wręcz symbol miasta. Inną realizacją było zadaszenie dziedzińców w British Museum: - Dzięki temu pojawiły się zupełnie nowe możliwości dla funkcjonowania muzeum. Pojawiły się atrakcyjne, wielofunkcyjne przestrzenie.

    Zupełnie na drugim biegunie były realizacje pracowni dla marki Apple. Podziemny sklep na 5 Alei w Nowym Jorku ma charakterystyczny szklany box na ziemi, a do sklepu prowadzą szklane schody. Zewnętrzne świetliki doświetlające wnętrze lokalu, stały się czymś na kształt ławek (są okrągłe) i są chętnie wybierane przez nowojorczyków do spotkań towarzyskich. Podobny sklep firma zaprojektowała też w Mediolanie, w zabytkowym otoczeniu. Szklany wystający ponad ziemię box jest nieco smuklejszy niż ten w NY. Za to jedna jego strona jest fontanną i ekranem, na którym wyświetla się różne artystyczne prezentacje, a druga strona stała się sceną amfiteatru. I znowu miejsce tętni życiem, bo mieszkańcy bardzo szybko polubili tę przestrzeń. Jak zaznaczył Krzysztof Górnicki oba pomieszczenia Apple, choć mówi się o nich „sklepy”, to bardziej miejsca, w których tylko prezentuje się sprzęt. Nie możemy tam nic kupić, a co najwyżej tylko zamówić. Klientom to jednak zupełnie nie przeszkadza.

    Spektakularnym projektem okazał się także podziemny teatr Steve’a Jobsa (byłego szefa Apple), który powstał w Cupertino (USA). Wejście do niego odbywa się przez szklaną konstrukcję wysoką na 6 metrów, na której położono dach w kształcie dysku (72-tonowy, z włókna węglowego). Wygląda on tak, jakby lewitował.

    Różnice zdań

    Co do istoty pomysłu budowy podziemnego centrum kształcenia nie padł żaden głos przeciw. Podkreślono za to wielokrotnie, by cele dydaktyczne UMB połączyć z szacunkiem dla historii i do najważniejszego zabytku w tej części Polski. Niektórzy dodawali, by sama inwestycja miała także efekt „wow” i przyniosła miastu oraz pałacowi dodatkowy splendor.

    Różnice w dyskusji objawiły się w istotnych elementach podejścia już do samej realizacji inwestycji.

    Po pierwsze: badania archeologiczne dziedzińca. Wszystkie strony są zgodne, że są konieczne. Konserwator zabytków, ale też np. ks. Jan Nieciecki, Andrzej Lechowski, czy Barbara Tomecka stoją na stanowisku, że najpierw powinno się je wykonać, a dopiero potem decydować, czy można w tym miejscu w ogóle coś budować i ewentualnie, co. Część specjalistów z Politechniki, ale też rektor Krętowski, są zdania, że przystępując do takich badań, wcześniej musi być gwarancja realizacji obiektu. Jest obawa, że nikt nie przyzna dotacji, jeśli nie będzie pewności budowy. Z drugiej strony uczelnia sama z siebie nie będzie mogła wydać środków na prace archeologiczne. Raz, że narazi się na zarzut niegospodarności (ciężko w jej misję wpisać „archeologię”), dwa - to są naprawdę ogromne koszty i bez dotacji celowej ciężko będzie je wykonać (w 2019 r. UMB zlecił badanie dziedzińca georadarem, nie znaleziono tam żadnych dużych obiektów). 

    Po drugie: organizacja ewentualnego konkursu na projekt. „Ewentualnego”, bo część dyskutantów wskazywała, że przy tak prestiżowych inwestycjach, może to nie być najlepsze rozwiązanie (ks. Nieciecki). W konkursach niezbyt chętnie startują prestiżowe pracownie architektoniczne. Bywa też, że konkursowe prace są nie do zrealizowania w rzeczywistości. Świetnie wyglądające projekty nie dają się przerobić na projekty wykonawcze, a bywa, że i sam laureat nie jest tym zainteresowany. Za organizacją konkursu przemawia fakt transparentności całej procedury związanej z wybraniem projektu, ale także możliwość startu w zasadzie wszystkich spełniających kryteria architektów i pracowni (co przekłada się na większą liczbę projektów).  

    Oczywiście padła też sugestia, że UMB powinna całkowicie wyprowadzić się z Pałacu Branickich, a ten powinien być przekształcony w muzeum. Na przeszkodzie stoją jednak finanse. Koszt budowy nowego campusu UMB to nawet 5 mld zł. Szukano też nowej lokalizacji obiektu, ale bez wskazania konkretnego miejsca.

    - Wiem, że nie jest to ostatnie spotkanie dotyczące zagospodarowania dziedzińca honorowego Pałacu Branickich i bardzo się cieszę, że mogłem wysłuchać Państwa uwag - podsumował spotkanie rektor Krętowski.

    Wojciech Więcko

     

    Uczestnicy spotkania:

    1. Prof. Małgorzata Dajnowicz - podlaska wojewódzka konserwator zabytków w Białymstoku
    2. Mgr Dariusz Stankiewicz - miejski konserwator zabytków w Białymstoku
    3. Dr hab. inż. arch. Aleksander Asanowicz - dziekan Wydziału Architektury PB, prof. PB
    4. Dr inż. arch. Adam Jakimowicz - prodziekan Wydziału Architektury PB
    5. Dr hab. inż. arch. Bartosz Czarnecki - dyrektor Instytutu Architektury i Urbanistyki PB, prof. PB
    6. Ks. dr Jan Nieciecki - historyk sztuki, wybitny znawca dziejów baroku i Pałacu Branickich
    7. Mgr inż. arch. Krzysztof Górnicki - partner w renomowanej światowej pracowni Foster+Partners w Londynie
    8. Mgr inż. arch. Kamil Olender - architekt, absolwent PB nagrodzony przez prezydenta Białegostoku za plan podziemnego zagospodarowania pałacowego dziedzińca
    9. Mgr inż. arch. Waldemar Jasiewicz - przewodniczący Podlaskiej Okręgowej Izby Architektów RP w Białymstoku
    10. Mgr inż. arch. Mirosław Siemionow - Stowarzyszenie Architektów Polskich, Oddział w Białymstoku
    11. Mgr Andrzej Lechowski - historyk, wieloletni dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, znawca dziejów miasta
    12. Barbara Tomecka - sekretarz Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Białymstoku
    13. Mgr inż. arch. Bogdan Pszonak - członek zarządu fundacji Instytut Działań Miejskich, czynny architekt w pracowni Meteor Architects, były wykładowca na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej.
    14. Dr Magdalena Muskała - kierownik Muzeum Historii Medycyny i Farmacji UMB
    15. Dr inż. arch. Jerzy Tokajuk - zastępca kanclerza UMB
    16. Mgr Monika Borkowska - zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego
    17. Prof. Adrian Chabowski - prorektor ds. kształcenia UMB
    18. Dr hab. Jan Kochanowicz - dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
    19. Prof. Marcin Moniuszko - prorektor ds. nauki i rozwoju UMB

     

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.