Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. AAAplus,czyli dobra nauka na UMB - wywiad z rektorem prof. Adamem Krętowskim .
  • Ostatnia zmiana 13.10.2022 przez Medyk Białostocki

    AAAplus,czyli dobra nauka na UMB - wywiad z rektorem prof. Adamem Krętowskim

    Wydaje się, że pandemia koronawirusa już nas nie sparaliżuje. Jednak wybuch wojny w Ukrainie i związane z tym zawirowania polityczno-gospodarcze odcisną swoje piętno na naszej Uczelni. Z Rektorem UMB prof. Adamem Krętowskim rozmawiamy o minionym roku akademickim, ale też o tym który właśnie się rozpoczyna.

    Wojciech Więcko: Czy podwyżki cen prądu i gazu mocno uderzą w budżety Uczelni oraz naszych szpitali?

    Prof. Adam Krętowski, Rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku: - Kiedy myślałem, że po dwóch lata pandemii w końcu będzie spokojniej i będzie chwila oddechu, to świat się totalnie zmienił. Wojna w Ukrainie zmieniła całkowicie naszą rzeczywistość, także tą ekonomiczną. Ceny prądu czy ogrzewania wzrosły w sposób niebywały. Na początku września przeprowadziliśmy rutynowe postępowanie, by wyłonić dostawcę prądu dla Uczelni w nowym roku. Robimy to razem z naszymi szpitalami klinicznymi, dzięki czemu przy większym zamówieniu zawsze mogliśmy liczyć na lepszą ofertę. Jako Uczelnia zwykle płaciliśmy rocznie za prąd w przedziale 2-3 mln zł. Teraz najniższa oferta wynosiła 15 mln zł! Tylko dla tej samej Uczelni. Szpitale dostały taką samą podwyżkę! Naprawdę mamy duży znak zapytania, jeśli mówimy o przyszłości. Nie mogliśmy rozstrzygnąć tego przetargu. Liczymy, że w najbliższym czasie te ceny prądu staną się bardziej normalne, czyli niższe. Możliwe, że podpiszemy umowę tylko na krótki okres, licząc na rządowe mechanizmy ochronne. Źle to wygląda na razie.

    Może się zdarzyć, że zapadnie decyzja o zgaszeniu nocnej iluminacji Pałacu Branickich? To byłby pewien symbol.

    - Koszty iluminacji pałacu pokrywa miasto Białystok. W naszym przypadku dopiero zabieramy się za plan oszczędnościowy na Uczelni, zwłaszcza, że nawet Unia Europejska zaleca ograniczenie w zużyciu prądu. Ministerstwo Zdrowia obiecuje, że pomoże. Nasza subwencja jednak nie rośnie tak szybko jak wskaźniki inflacji. Nie mamy tarczy związanej ze wzrostem kosztów funkcjonowania Uczelni. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli podejmować trudnych decyzji. Nie chciałbym być zmuszony do nakazania ponownego przejścia na zdalny tryb nauczania w tych jednostkach nieklinicznych, w których można oszczędzić na prądzie. To powrót do czegoś, czego nie chcemy. Rozważamy różne warianty, liczymy koszty i szukamy miejsc, w których możemy oszczędzić. Z drugiej strony szukamy także swoich szans, by zwiększyć subwencję na dydaktykę. Mamy obiecane pewne fundusze z Ministerstwa Zdrowia. Zobaczymy.

    A presja rosnących pensji? Z jednej strony to narzucane przez rząd podwyżki pensji minimalnych i narzucone minimalne pensje w zawodach medycznych, z drugiej strony oczekiwania samych pracowników w związku z rosnącymi kosztami życia.

    - W lipcu, niezalenie od podwyżek systemowych, udało się nam dać pracownikom 10 proc. podwyżki. Tych środków nie otrzymaliśmy od nikogo. To wszystko było wypracowane i zaoszczędzone na Uczelni. Mamy zapowiedzianą zwiększoną o 4,4 proc. subwencję, może uda się nam znowu coś wygospodarować. Nasi nauczyciele akademiccy z małym stażem czy też nasza administracja zarabiają słabo, blisko minimów krajowych. Musimy coś zrobić, by zarabiali lepiej.

    Opowiem o takiej sytuacji z wakacji. To było tuż po tych 10-procentowych podwyżkach w lipcu. Zaczepia mnie na parkingu przed pałacem pani doktor ze szpitala z pytaniem: „panie rektorze, a kiedy będą podwyżki?”. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania są większe niż nasze obecne możliwości i niektórym ciężko teraz utrzymać rodziny, płacić rachunki.

    EWALUACJA: A+, A, A

    Wydarzeniem roku na Uczelni pewnie są wyniki ewaluacji?

    - Tak. Wypadliśmy dobrze.

    A nie świetnie?

    - Dobrze, jak zawsze. Trochę się już przyzwyczailiśmy. Ostatnia nasza ewaluacja była na 3xA. Poprzednio mieliśmy 2x A i A+, czyli nie spadamy z pewnego poziomu.

    Już nie można mówić, że to przypadek.

    - Kiedy pojawiały się wyniki ewaluacji, odebrałem kilka telefonów z innych uczelni, z pytaniem: jak myśmy to zrobili? Ja tego nie traktuję jako czegoś nadzwyczajnego, jednorazowego. To kontynuacja naszego wspólnego działania. Jeśli popatrzymy na zestawienie wyników wszystkich uczelni, to rzeczywiście wypadliśmy najlepiej spośród wszystkich uczelni medycznych w kraju i mamy najlepsze wyniki wśród wszystkich uczelni w Polsce, które ewaluowały minimum 3 dyscypliny. Cieszymy się, ale to nie triumfalizm. Realia są takie, że to się na razie nie przełożyło na lepsze finansowanie. Liczę, że od nowego roku ministerialny algorytm wyliczy nam jednak większą subwencję.

    Mamy oczywiście poczucie dumy i satysfakcji, że nam się udało. Dlatego należą się ogromne podziękowania dla tych wszystkich, którzy się do tego przyczynili, zwłaszcza dla pracowników naukowo-dydaktycznych i naukowych za ich wszystkie osiągnięcia. Oddzielne podziękowania należy skierować do Prorektora ds. Nauki prof. Marcina Moniuszki, dziekanów i prodziekanów kolegiów poszczególnych dyscyplin oraz tych wszystkich osób z administracji, które wspierały proces ewaluacji na Uczelni, bo ich udział w tym sukcesie też jest duży.

    Sprawdziłem w Bibliotece statystykę naszych publikacji naukowych z ostatnich lat. Widać nowy trend: nasi naukowcy wybierają wyżej punktowane czasopisma, a nie te ze średnim lub niskim współczynnikiem, byle tylko coś opublikować. Nie ma Pan swojej wewnętrznej satysfakcji, że udało się namówić naszą społeczność do lepszej jakościowo pracy? To trudniejsze, niż „optymalizacja” Uczelni tylko pod wynik ewaluacji.

    - Nie przeceniałbym swojej roli. Zadziałała pewna strategia i mam nadzieję, że dalej będzie ona działać. Ten sukces to efekt pracy naprawdę dużego zespołu.

    My na UMB naprawdę bardzo rzetelnie podeszliśmy do ewaluacji. Choć tego od nas nikt nie wymagał, sami sobie corocznie robiliśmy ocenę naukową. W ten sposób monitorowaliśmy gdzie jesteśmy, komu trzeba pomóc, kogo wesprzeć, a kogo zmobilizować. Dość wcześnie zrozumieliśmy, że teraz nie chodzi o stawianie na najlepszych. Mamy wielu wybitnych naukowców, którzy bez problemu wypełniliby po 40 slotów. Tylko, że liczą się ledwie 4! My staraliśmy się wspierać także osoby na początku naukowej drogi, młodych naukowców. To dla nich były te specjalne programy grantowe od Prorektora ds. Nauki.

    Wiedzieliśmy, czego oczekujemy od naukowców, więc te kryteria jakościowe też postawiliśmy wysoko. Chcieliśmy, by projekty uczelniane były rozliczane publikacjami w czasopismach za min 100 pkt. Nasz system nagród za publikacje też premiował te najlepsze. Za te po 200 punktów nagroda była kilka razy większą od tej ze średnią punktacją. Ten system motywacyjny też zadziałał.

    Z resztą staramy się wspierać naukowców także w inny sposób. Dajemy im dostęp do nowoczesnego zaplecza laboratoryjnego, tzw. core facilities. Tam przy wsparciu innych specjalistów mogą korzystać z topowych osiągnięć naukowych z zakresu np. genomiki, metabolomiki, medycyny populacyjnej czy regeneracyjnej. To obszary, w które ostatnio mocno zainwestowaliśmy, rozwijamy tam naukę jeszcze bardziej dynamicznie i to daje efekty.

    NAUKA

    Myśli Pan już o nowych ścieżkach naukowych dla uczelni? System docenia naszą wizję prowadzenia nauki. Może czas pójść w jakimś nowym, jeszcze nieznanym kierunku?

    - Szukamy swoich szans, ale będziemy kontynuować już prowadzone projekty. Obecnie poszukujemy finansowania na rozwój dziedzin związanych z analizą danych, bioinformatyką, biostatytstyką oraz sztuczną inteligencją w medycynie. Chcemy stworzyć centrum, które zgromadzi w jednym miejscu wszystkich ekspertów z tych dziedzin, których już mamy, bo obecnie pracują oni rozproszeni. Liczę na to, że ta jedna wspólna przestrzeń, możliwość codziennej współpracy ze sobą, sprawi, że będą mogli podejmować jeszcze bardziej ambitne projekty.

    Mamy nowe pomysły wynikające z realizowanego jeszcze przez nas Kontraktu Terytorialnego (podpisany w 2014 roku, dający UMB ok. 150 mln zł na inwestycje naukowe w porozumieniu z biznesem– red.). Myślę tu o Wydziale Farmacji i projekcie radiofarmacji. Chcemy to wszystko, co robimy naukowo na co dzień, jeszcze bardziej przenosić do codziennej praktyki przy leczeniu ludzi. Zależy nam na rozwijaniu genomiki klinicznej. Dużo sobie obiecujemy po otwarciu biobanku i banku tkanek. Teraz otwieramy Centrum Psychiatrii i aż się prosi, żeby mocniej naukowo pójść w tym kierunku, zwłaszcza w kierunku psychiatrii dziecięcej. Wreszcie będzie gdzie to robić.

    COVID-19

    Czy koronawirus jeszcze zamknie nas w domach, a nasze szpitale przeżyją znowu oblężenie?

    - To pytanie do zakaźników. Ja wierzę, że nasze społeczeństwo ma już odpowiedni poziom odporności. Wierzę w szczepionki, które będą nas chroniły przed kolejnymi wariantami wirusa. Mam nadzieję, że nie będzie aż takiego przechylenia opieki szpitalnej tylko w stronę jednej choroby, kosztem długu zdrowotnego u innych pacjentów. Choć co roku są infekcje, jakieś grypy czy paragrypy i choruje mnóstwo osób, to liczę, że to nie będzie już taki problem jak wcześniej.

    A może pan wojewoda zadzwonił z pytaniem, czy jesteśmy w gotowości na koronawirusa w szpitalach?

    - Nie, bo my jesteśmy cały czas w gotowości. My poczuwamy się do odpowiedzialności za nasz lokalny system ochrony zdrowia. Pandemia spowodowała, że nasza kadra zdobyła tak ogromne doświadczanie i umiejętności, że gdyby trzeba było nawet uruchomić znowu szpitale tymczasowe, to wiem, że sobie poradzimy. Jeżeli będzie potrzeba pomóc, to pomożemy. Kiedy zaczynała się pandemia, to ja zadzwoniłem do pana wojewody i powiedziałem, że chcemy pomagać.

    Niezależnie od tego, co się stanie, trzeba się samemu zabezpieczyć. Ciężko przewidzieć rozwój sytuacji. Może zima będzie ostrzejsza, może będą deficyty związane z prądem czy ogrzewaniem, więc także z tego powodu tych zachorowań różnego typu może być więcej. Najlepiej widać to w naszym szpitalu dziecięcym, który jest jedyną taką placówką w regionie. Kiedy jest wzrost zachorowań, to tych małych pacjentów jest tak dużo, że momentalnie brakuje nam miejsc i dzieci z rodzicami muszą leżeć na korytarzach.

    Czy nasza hala sportowa, która ostatnie dwa lata była szpitalem tymczasowym wróci we władanie studentów?

    - Tak, ale musimy poczekać jeszcze na jej remont. On już trwa. Prócz remontu jej wnętrza, chcemy zrobić jej termomodernizację. Jak się wszystko dobrze poukłada, to na wiosnę powinniśmy już ją mieć w swojej dyspozycji.

    Tak samo do naszej dyspozycji wrócił budynek, w którym był Szpital Tymczasowy nr 1 (budynek E1 przy ul. Żurawiej – red.) Teraz są tam piękne oddziały pulmonologii. Powstał też tak długo oczekiwany na Dojlidach oddział intensywnej terapii. To trochę dzięki pandemii udało się nam zakończyć jego budowę. W szpitalu w Dojlidach bardzo brakowało miejsc dla pacjentów covidowych, więc dzięki panu wojewodzie udało się znaleźć dodatkowe środki na szybsze zakończenie tej budowy i wyposażenie obiektu.

    NOWE INWESTYCJE

    Kilka miesięcy temu mówiło się, że jest szansa na zbudowanie nowych klinik zakaźnych w szpitalu przy ul. Żurawiej. Czy coś wyszło z tych planów?

    - Tak, mamy już na to pieniądze (50 mln zł – red.) i obecnie trwa już proces projektowy. Myślę, że na wiosnę pierwsze łopaty zostaną wbite w ziemie. Szukamy teraz funduszy na rewitalizację startej części szpitala. Chcemy tam stworzyć dodatkowy oddział wewnętrzny, myślimy o profilu kardiologicznym, neurologia też jest potrzebna, przydałby się oddział rehabilitacyjny i dla przewlekle chorych. Mamy więcej pomysłów niż możliwości, wiec szukamy na to środków.

    A czy wśród tych pomysłów jest nadal nowy szpital onkologiczny?

    - To oddzielny projekt – Uniwersytecki Centrum Onkologii Spersonalizowanej. Dzięki panu wojewodzie udało się nam wpisać ten projekt do programu transformacji województwa. Uzyskaliśmy kilka tygodni temu pozytywną opinię z Ministerstwa Zdrowia i NFZ o celowości tej inwestycji (tzw. JOWISZ). Teraz już trzeba tylko zdobyć pieniądze i rozpocząć budowę. Pewnie będziemy ją realizować etapami, bo potrzeba na to ogromnych środków i w jednej transzy tego nie uzyskamy.

    Zapytam o bardzo małą inwestycję w skali UMB, ale bliską Pana sercu: boisko wielofunkcyjne przy akademiku nr 1.

    - Tam jest chyba jakieś fatum. Najpierw nikt nie zgłaszał się do przetargu, potem jak już się zgłosił i wygrał, to nie podjął pracy. Czas leci, a koszty ciągle rosną. Problemem jest to, że nie możemy zlecić budowy tego boiska z wolnej ręki, bo ono już dawno byłoby gotowe. Jesteśmy zobowiązani prawem zrobić na to przetarg. Takie są realia i prawo. Jest mi przykro, bo bardzo potrzebujemy infrastruktury do aktywności fizycznej.

    Nowe inwestycje o których się mówiło: nowy budynek dla dziekanatu lekarskiego oraz szkoły doktorskiej, a także nowy budynek dla zakładów teoretycznych z Collegium Universum. Można już liczyć na konkretne informacje?

    - Te inwestycje, ale też kilka innych, były wpisane w projekty dotyczące zwiększenia liczby studentów kierunków lekarskich w Polsce. Te zaś zaplanowano sfinansować ze środków z Krajowego Planu Odbudowy, na które środki miały pochodzić z Unii Europejskiej. Na razie temat jest zawieszony. Jesteśmy gotowi, ale czekamy.

    To z tych środków miała być sfinansowane Centrum Medycyny Przedklinicznej, czyli aula pod dziedzińcem Pałacu Branickich. Zastanawiał się Pan dlaczego ten pomysł budzi takie kontrowersje? Przecież to coś, co ma wymiar nie tylko akademicki, ale daje szanse na stworzenie nowego symbolu miasta?

    - Kiedy przedstawiamy naszą wizję tego obiektu, pomysł na to jak go widzimy, to nie słyszymy głosów sprzeciwu. Wiosną zorganizowaliśmy na Uczelni debatę na ten temat. Zaprosiliśmy historyków, konserwatorów zabytków, archeologów, inżynierów, architektów itd. i oddaliśmy im głos, żeby się wypowiedzieli jak oni to widzą. Zastanawiam się, czy nasz pomysł, gdy pojawił się w przestrzeni publicznej, był właściwe przygotowany, by zderzyć się z medialnym odbiorem. Standardowo złożyliśmy do Urzędu Miejskiego w Białymstoku wniosek o lokalizację inwestycji, żeby nadać tym pracom jakieś ramy i stąd się zrobił niepotrzebny medialny niepokój.

    Pomysł na podziemne centrum dydaktyczno-kongresowe to coś, co jest nie tylko potrzebne Uczelni, ale jest niezbędne w rozwoju miasta i regionu. Wszyscy na tym zyskują. W takim miejscu można zrobić prestiżowy kongres naukowy o światowej randze. Na razie to jest w sferze marzeń, bo nie mamy na to środków.

    UCZELNIA

    Jest Pan zadowolony z wyników rekrutacji? Nasze flagowe kierunki zawsze maja solidne obłożenie chętnymi.

    - Ja bym zwrócił uwagę na coś innego, chodzi mi o większą dostępność do studiów medycznych, czyli kredyt na studia medyczne. Środowisko lekarskie krytykuje to rozwiązanie. A ja w nim widzę sporą szansę dla uczelni medycznych na lepszych studentów. Z punktu widzenia młodego człowieka, któremu brakuje 1-2 punktów by dostać się na kierunek lekarski, a jego rodziców nie stać na czesne w wysokości 40 tys. rocznie, to jest dodatkowa szansa na spełnienie marzeń. Z perspektywy rekrutacji na Uczelni widzimy, że mamy kandydatów na studia stacjonarne na kierunku lekarskim z wysoką punktacją na egzaminach maturalnych, potem mamy spora przerwę i studentów niestacjonarnych, których wyniki z matury były zauważalnie słabsze. A lepsi studenci to lepiej dla nas, ale też dla pacjentów w przyszłości.

    Tylko, że ten kredyt bierze się trochę w ciemno, nie wiedząc jakie będą specjalności priorytetowe preferowane przez resort zdrowia kiedy skończy się studia.

    - Tak, po pierwsze ten kredyt jest dobrowolny, a po drugie nie jest to kredyt tylko dla studentów I roku. To też oferta dla osób z 4 czy 5 roku. Tych specjalizacji ministerialnych jest ponad 20, w tym te podstawowe jak choroby wewnętrzne czy pediatria. Przy czym nie musisz ich wybierać. Po prostu wtedy nie korzystasz z preferencji w spłacie kredytu. A ten spłacasz dopiero po 12 latach od zakończenia studiów. Można wybrać np. specjalizację zabiegową, która obecnie jest nieźle wynagradzana i spłata tej pożyczki w ogóle nie będzie problemem.

    Zaskoczony jest Pan naborem na English Division? Nie chodzi o to, że wypełniliśmy cały limit, ale pochodzeniem naszych nowych studentów: Afryka, Ameryka Środkowa, Azja?

    - Baliśmy się, że z uwagi na sytuacje geopolityczną naszego regionu, ten nabór może być słabszy. Do tej pory mieliśmy studentów z krajów skandynawskich, Niemiec, Hiszpanii. Teraz liczba krajów zdecydowanie się zwiększyła . Zobaczymy, to będą dla nas nowe doświadczenia. Robimy dużo, żeby UMB na rynku międzynarodowym miał swój prestiż, dobrą markę i żeby przyciągał kandydatów na studia z całego świata.

    Przyglądam się też sytuacji w Ukrainie. Możliwość przeniesienia się stamtąd na studia do Polski, to nie była jednorazowa oferta ze strony ministerstwa. Te regulacje nadal obowiązują. W zależności od rozwoju trwającego tam konfliktu czy nawet srogiej zimy, może się pojawić sytuacja, że przybędzie nam także studentów z tego kierunku.

    Jaki będzie rok akademicki 2022/2023?

    - Dla studentów: chciałbym, żeby to był rok normalny, bez tych wszystkich zdalnych zajęć, już niezależnie z jakiego powodu. Wyniki z LDEK czy LEK pokazują, że kształcimy bardzo dobrze. Bardzo mi zależy, by ponownie zaangażować studentów do tego, by wspólnie pracować nad poprawą jakości naszej dydaktyki. Przed pandemią te relacje były bardzo dobre. Koronawirus wszystko zatrzymał. Musimy wrócić do poprzednich kontaktów. To pomagało obu stronom. Wiele rzeczy można zrobić lepiej, liczę na współpracę z samorządem i organizacjami studenckimi.

    Dla pracowników: moim marzeniem jest, żebyśmy jako Uczelnia byli konkurencyjnym pracodawcą. By pensje rosły adekwatnie do realizowanych zadań. Liczę, że subwencja w nowym roku będzie na tyle duża, iż uda się nam trochę podnieść pensje. Chodzi mi zwłaszcza o młodych pracowników i tych z najniższymi pensjami.

    Szpitale: nowa wartość dodana i nadzieje to otwierane Centrum Psychiatrii. Niepokój budzi psychiatria dziecięca, zwłaszcza w kwestii utrzymania zespołu. W całym kraju zamykają się kolejne oddziały dziecięce, bo brakuje specjalistów do pracy. Wiadomo, że to się rozgrywa o fundusze. Tylko, że u nas na Podlasiu nie było od kilkunastu lat oddziału psychiatrii dziecięcej, a warunki w jakich pracowała klinika dla dorosłych też nie były do zaakceptowania.

    Marzymy o zdobyciu środków na Centrum Onkologii Spersonalizowanej. Nawet gdyby to miało być w ograniczony zakresie, to moglibyśmy zająć się kompleksowym leczeniem raka płuc. Nie tylko chirurgią, ale też radioterapią, immunoterapią, nowoczesną diagnostyką.

    Przed nami ciężki czas i ciężko być hurraoptymistą, kiedy rachunki rosną tak mocno. Gorzej, że sama przyszłość jest trudna do przewidzenia i nie wiadomo jak będzie się rozwijać.

    Rozmawiał Wojciech Więcko

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.