Jedną z uczelnianych tradycji, pielęgnowanych od początku jej historii, jest umieszczenie portretu odchodzącego rektora w galerii rektorskiej, znajdującej się w rektoracie w Pałacu Branickich.
Portret prof. Jacka Niklińskiego, rektora UMB, wisi już na swoim miejscu. Jego autorką jest Edyta Traczewska-Niechwiedowicz, malarka, absolwentka supraskiego liceum plastycznego. Znana jest właśnie z tworzenia portretów, ale też uwielbia malować martwą naturę oraz pejzaże. Wystawia głównie w Warszawie i Białymstoku.
- Teraz już mogę się przyznać, że trochę bałam się tego zlecenia. Bałam się też o tym powiedzieć - śmieje się pani Edyta.
Sam obraz powstawał dwa miesiące. Do rozpoczęcia prac potrzebne były dwie sesje fotograficzne rektora. Konieczna była też jego wizyta w pracowni.
- Nie ma jednej takiej fotografii, z której można powiedzieć, że obraz został namalowany. Żeby namalować portret muszę człowieka zobaczyć, porozmawiać z nim. Na zdjęciu nie widać, jak mu się błyszczą oczy, jak się rusza. To bardzo ważne, bo to potem widać w detalach portretu - mówi autorka.
Portret jest duży. Ma wymiary 114 cm na 94 cm. Jest namalowany w takiej samej konwencji, jak wszystkie inne portrety rektorów. - Kiedy zobaczyłam te wszystkie obrazy, to one robią wielkie wrażenie. Choć w pewien sposób ograniczają malarza, to jednak są w konwencji takiego starego dobrego portretu - dodaje Edyta Traczewska-Niechwiedowicz.
Pewnym problemem, choć też może wyzwaniem, okazała się karmazynowoczerwona toga. - W rzeczywistości, w naszym otoczeniu nie mamy aż tak dużo czerwieni. Ona tak nie dominuje jak na tym obrazie. To trudny kolor.
bdc