Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. AAA…wynalazek sprzedam.
  • Ostatnia zmiana 20.07.2022 przez Medyk Białostocki

    AAA…wynalazek sprzedam

    W takiej roli naukowcy zwykle nie występują. Nikt ich do tego nie szkoli, nawet nie ma takich zajęć na studiach w UMB. Wcielili się w rolę sprzedawców. Niby była to nauka dla zdobycia nowych umiejętności, ale przed prawdziwymi inwestorami.

    Demo Day - Poznaj sukcesy badawcze naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku – tak zatytułowano spotkanie, które 20 kwietnia odbyło się w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym. Na celu miało połączenie świata nauki i biznesu. To pierwsze z cyklu takich spotkań, które realizowane jest w ramach projektu konsorcjum trzech największych uczelni z regionu (UMB, UwB oraz PB) i szeregu instytucji działających na styku nauki i gospodarki (Białostocki Park Naukowo-Technologiczny, Instytut Innowacji i Technologii Politechniki Białostockiej, Centrum Promocji Innowacji i Rozwoju oraz Fundacja Regionalny Ekosystem Innowacji). W maju na podobnym spotkaniu zaprezentują się inżynierowie.

    Wydarzenie miało dwa etapy. Pierwszy: Demo Day – to były prezentacje dla inwestorów ( tzw. elevator pitch). Zasady były proste: maksymalnie 10-15 minut wystąpienia, które ma zawierać w sobie m.in. prezentację osiągnięcia, przedstawienie jego zalet i mocnych stron, potencjału rozwojowego, wstępną analizę ekonomiczną, marketingową i konkurencji, ale też określenie ścieżki komercjalizacji. Mile wiedziane są wszelkie liczby – szacunki kosztów, ale też zysków. Aha… całość przedstawiona językiem prostym, „nienaukowym”, zrozumiałym dla przeciętnego Kowalskiego. Proste? Nie.

    Drugi etap to były tzw. „szybkie randki” naukowców z przedsiębiorcami. To już typowe rozmowy „jeden na jednego” dotyczące konkretnych zagadnień i problemów związanych z projektami.

    UMB pokazała cztery projekty. Wybrano je z puli tych, które są od jakiegoś czasu przygotowywane do komercjalizacji przez uczelniane Biuro Transferu Technologii (kieruje nim dr Andrzej Małkowski).

    • Produkt spożywczy do prewencji niedożywienia wśród ludzi starszych - dr hab. Anna Witkowska, mgr Karolina Kujawowicz.

    Nazwa wskazuje na coś skomplikowanego, a chodzi tu o produkt na bazie orzechów. Opracowana receptura jest bez soli, cukru, chemicznych konserwantów i polepszaczy. Pełna jest za to tych wszystkich dobrych substancji, które dają nam orzechy. Dość powiedzieć, że wystarczy spożywać je w ilości 30 gram dziennie, by uzupełnić niedobory naszych organizmów. Finalny produkt mógłby występować w formie niewielkich pralin, ewentualnie posypek (np. do jogurtów czy twarożków) lub kremów (w tubkach). W Polsce nikt nie produkuje czegoś podobnego (za granicą - tak). Do produkcji nie trzeba specjalistycznych maszyn. Choć produkt opracowano z myślą o osobach starszych, to jest on na tyle uniwersalny, że może trafić do miłośników zdrowej żywności czy jako zdrowa przekąska dla dzieci.

     

    • Badania rozwojowe nad innowacyjnym systemem dostarczania leku na błonę śluzową jamy ustnej - dr Emilia Szymańska, dr Magdalena Knapp

    Produkt w żelu, który rewolucjonizuje metodę nakładania na dziąsła wszelkich leków (np. przy leczeniu aft). Obecnie stosowane metody są na tyle ograniczone, że aby uzyskać odpowiednią skuteczność terapii, lek trzeba nakładać na błonę śluzową 4-6 raz dziennie. Jest to dość uciążliwe i czasochłonne. Nowy produkt trzyma się dziąsła jak rzep, przez co terapia jest bardziej szybsza i skuteczna.

    Wynalazcy proponują dwie ścieżki komercjalizacji. Pierwsza - jako wyrób medyczny, druga – jako lek OTC. Pierwszy wariant jest szybszy i tańszy we wdrożeniu (uproszczona rejestracja, ograniczone badania). Formalności powinny zająć ok. 1,5 roku. Drugi wariant, potencjalnie bardziej dochodowy, to konieczność wykonania dodatkowych badań, bardziej dokładna procedura rejestracji i konieczność poświęcenia na to 3-4 lat.

     

    • Repozycjonowanie znanego leku przeciwbólowego i przeciwzapalnego – potwierdzenie działania antyglikacyjnego i przeciwcukrzycowego w badaniach przedklinicznych na modelu zwierzęcym – dr Mateusz Maciejczyk

    To jeden z trendów naukowych, wyszukiwanie nowych zastosowań dla już dostępnych na rynku leków. Dzięki temu unika się konieczności wykonania kosztownych badań związanych z rejestracją leku. W UMB udało się znaleźć nowe zastosowanie popularnego preparatu przeciwbólowego i przeciwzapalnego w m.in. przeciwdziałaniu cukrzycy.

     

     

     

     

     

    • Optymalizacja pozyskiwania preparatu pochodzącego z mezenchymalnych komórek macierzystych; ocena potencjału terapeutycznego w leczeniu przewlekłych chorób dróg oddechowych - dr hab. Andrzej Eljaszewicz

    W skrócie chodzi o nowy lek na astmę. Komórki macierzyste pozyskiwane są z fałdu skórnego, który jest usuwany po skutecznej operacji zmniejszenia żołądka (można też wykorzystywać tkanki po liposukcjach). Obecnie ta skóra jest utylizowana. Opracowana metoda pozwala wydobyć z niej związki, które skuteczniej niż obecne leki wspierają osoby z problemami oddechowymi. To zupełnie nowatorskie podejście do zagadnienia. Badania na modelach zwierzęcych dały więcej niż obiecujące wyniki. Potencjalne koszty doprowadzenia wynalazku do gotowego produktu, to ponad 30 mln zł (wstępne szacunki). Za to koszty pierwszych etapów wdrożenia wynalazku mieszczą się w graniach 0,25-1,2 mln zł (jest też możliwość sprzedania zaawansowanego pomysłu na produkt).

    bdc

     

     

    Rozmowa: Jak zrobić biznes w nauce?

    Wojciech Więcko: Dlaczego naukowcy nie potrafią rozmawiać z przedsiębiorcami? Co sprawia, że ten dialog jest tak nieskuteczny?

    Sebastian Rynkiewicz, prezes zarządu Klastra Obróbki Metali: - Komunikacja między stronami to jedno z najważniejszych wyzwań tego projektu. Chcemy zbliżyć do siebie świat nauki i biznesu. Każda ze stron w inny sposób komunikuje to, co robi. My, jako podmiot odpowiedzialny za dzisiejsze spotkanie, przez pewien czas pracowaliśmy z naukowcami, nad ich wystąpieniami. Część prezentacji była już dostosowana do prostszego poziomu.

    Nie ukrywam, że byłem tym zdziwiony. Wystąpienia były krótkie, konkretne i przystępne. Cztery prezentacje naukowe wygłoszone w około 45 minut, to nie jest normalna rzecz na uczelni wyższej.

    - Właśnie o to chodziło. Miało być klarownie i krótko. Te pierwsze wersje prezentacji były dużo dłuższe. Pierwotnie jedna trwała dłużej niż obecne cztery i bardziej przypominała wykład. Naukowcy wykonali znakomitą pracę.

    Oczywiście zawsze można dążyć do doskonałości i dalej poprawiać te wystąpienia. Jednak po wysłuchaniu tych wystąpień mam takie wewnętrzne przekonanie, że warto do nas zapraszać na spotkania jeszcze więcej firm. Mamy co pokazać, umiemy to zrobić i to jest ciekawe dla biznesu.

    W czym jest problem? Dlaczego nie można od razu tak zrobić prezentacji?

    - Naukowcy nie są do tego przygotowani. Nikt ich nie uczy, by o swoich osiągnięciach mówić uwzględniając zagadnienia marketingu, promocji czy używać języka korzyści. To dotyczy wszystkich uczelni. Ja sam kiedyś pracowałem w uczelni wyższej (UwB – red.), doskonale to rozumiem. Całe studia i potem praca naukowa polegają na komplikowaniu spraw, języka i wchodzeniu w szczegóły danego zagadania. W świecie nauki to oznacza wysoki poziom profesjonalizmu. Kiedyś często miałem do siebie pretensje, że nie potrafię czegoś zrozumieć w prezentacji kolegi. Dopiero później dowiedziałem się, iż bywa tak, że nawet naukowcy pracujący w jednej katedrze czy zakładzie mają problem ze zrozumieniem pomysłu swojego kolegi. To wtedy zrozumiałem, że problem jest w komunikacji, a nie ze mną. Dlatego tak ważne jest, by rozwijać tę kompetencję.

    Z tych czterech prezentacji najbardziej przemówiły do mnie „orzechy”. W zasadzie to już prawie gotowy produkt, który można szybko wprowadzić na rynek.

    - To prawa, pomysł z orzechami jest najszybszy do wdrożenia. Pozostałe mają inny harmonogram rzeczowo-finansowy, a co za tym idzie - ścieżkę dojścia produktu na rynek. Konsumenci zwykle preferują właśnie pomysły szybkowyrażalne, bardzo namacalne i takie, z których w zasadzie prawie od razu da się skorzystać. W przypadku prezentowanych leków, to najczęściej jest tak, że jeśli człowiek nie choruje na tę chorobę lub wśród jego bliskich nie ma takiego chorego, to się tym nie interesuje. Dopóki nie ma astmy, to go to nie dotyczy.

    Dokładnie.

    - W handlu jest tak, że nie każdy produkt jest dla każdego. My liczymy na to, że nawet jeśli przedsiębiorca, który przyjdzie do nas na spotkanie nie będzie zainteresowany danym produktem, to pewnie ma kolegę, który jest w danej branży i mu powie, że u nas jest coś ciekawego dla niego.

    W jednej z prezentacji (lek na astmę) została określona kwota wdrożenia - 30 mln zł. To dużo? Znajdziemy u nas inwestora na taki produkt?

    - W przypadku produktów medycznych to nie jest duża kwota. Mówimy przecież o leku, który ma być stosowany powszechnie. Odbiorcą tego projektu jest pewnie jakaś firma z tzw. Big Pharmy. W tym sektorze to nie są duże środki.

    W regionie nie mamy przedstawicieli Big Pharmy, ale mamy świetny UMB, który może pracować z takimi firmami. Trzeba tylko na to przygotować naukowców. Aby z jednym projektem osiągnąć sukces, musimy najpierw zaprezentować kilka, kilkanaście świetnych opracowań. Ten początek jest najtrudniejszy. Jak już się uda wskoczyć na pokład w tej branży, jak się pokaże, że się umie, potrafi, to dalej rozmawia się już inaczej. Myślę, że element finansowy nie zablokuje tego projektu, to są środki do zdobycia. A jeśli uwzględnimy, że do pokonania pierwszych progów w tym projekcie potrzebne są kwoty do miliona złotych, to powinno się udać je zdobyć nawet w naszym regionie.

    A co dalej? To zależy od strategii działania. Nie musimy sami wdrażać leku na rynek. Możemy skomercjalizować sam pomysł na wcześniejszym etapie i zająć się innymi projektami. Możemy też po transakcji, dalej współpracować przy jego rozwoju z potencjalnym kupcem. Nawet największe koncerny mają ograniczone zasoby ludzkie i naukowe. Oni zawsze szukają ludzi z pasją i świadomością danego tematu, zwłaszcza jeśli to jest rzecz unikalna, której nikt wcześniej nie zrobił.

    Na tym się zarabia najwięcej?

    - Dokładnie. Stopa zwrotu z odkryć medycznych jest największa. To było doskonale widać np. podczas pandemii Covid-19. Firmy, które jako pierwsze wypuściły na rynek szczepionki, zarobiły najwięcej.

    Not. bdc

     

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.