O dr Elizie Pierko, absolwentce Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku mieszkającej w Chicago, w ostatnich miesiącach mówiły i pisały wszystkie lokalne media. Stała się bohaterka po tym, jak podczas maratonu w Berlinie reanimowała innego biegacza.
Eliza i jej mąż Krzysztof ukończyli studia medyczne w ówczesnej AMB w 2006 roku.
Dwa lata później, po nostryfikacji dyplomów, podjęli decyzje o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Już w Chicago, podczas pierwszego roku rezydentury, Eliza pracowała jako wolontariuszka przy maratonie chicagowskim. To właśnie wtedy narodziła się jej pasja do medycyny sportowej. Bieganie towarzyszyło Elizie od czasów szkoły podstawowej, jednak zainteresowanie biegami długodystansowymi pojawiło się dopiero w Chicago. Od tamtej pory ukończyła kilkanaście półmaratonów i 5 maratonów, m.in. w Paryżu i w Chicago. Maraton w Chicago był tak ważnym doświadczeniem, że wpłynął na wybór specjalizacji – dziś jest lekarzem medycyny sportowej i pracuje na Uniwersytecie Medycznym Loyola.
Niestety, dwa lata temu musiała na pewien czas zrezygnować z biegania. Podczas trekkingu w Parku Narodowym Kruger w Południowej Afryce doznała złożonego trójkostkowego złamania kostki z przemieszczeniem. Lekarze nie dawali jej dużych szans na powrót do pełnej sprawności i biegania. Po dwóch operacjach i długiej rehabilitacji wróciła do formy. Dlatego start w maratonie berlińskim był dla niej nie tylko wielkim wyzwaniem, ale też testem wytrzymałości.
Bieg podczas maratonu w Berlinie przebiegał spokojnie aż do 35. kilometra. Wtedy Eliza zauważyła leżącego przy trasie około 60-letniego mężczyznę. Kiedy do niego podbiegła, mężczyzna był jeszcze przytomny, ale w ciągu kilkunastu sekund przestał oddychać i jego puls był niewyczuwalny.
- Razem ze mną podbiegły do niego dwie osoby kibicujące – wspomina dr Pierko. – Ktoś wezwał karetkę, inni trzymali koc, osłaniając nas, a ja rozpoczęłam uciski klatki piersiowej. Dwie minuty później na miejsce przybyli ratownicy z defibrylatorem. Na monitorze widziałam migotanie komór. Po defibrylacji rytm serca powrócił do zatokowego i biegacz zaczął oddychać sam. W sumie prowadziliśmy resuscytacje przez około 4 minuty i 20 sekund…według danych z mojego zegarka sportowego – wspomina.
Kiedy ratownicy przejęli biegacza, Eliza wróciła na trasę. Nie tylko ukończyła maraton, ale także pobiła swój rekord życiowy o 2 minuty i 53 sekundy – adrenalina niosła ja do mety.
Dr Pierko do dziś nie wie kim był uratowany mężczyzna, ani w jakim jest stanie. Jedno jest pewne – podczas maratonu w Berlinie w 2024 nie odnotowano żadnego zgonu.
Po powrocie do USA dr Pierko nie chwaliła się tym, co się stało podczas maratonu. Historię opowiedziała kilku znajomym, w tym koleżance, która opublikowała jej relację na Instagramie.
Nagranie szybko stało się viralem i rozprzestrzeniło się w internecie. W efekcie, niedługo potem dr Pierko zaczęła otrzymywać zaproszenia na rozmowy od największych mediów w Chicago, takich jak CBS News Chicago, ABC7, FOX News czy WGN. Jej historia i profil trafiły również to rubryki „Who Is Who” na lamach Chicago Medicine Magazine.
- Całe Chicago żyło moją historią. Choć ja absolutnie wolę unikać takiego rozgłosu – przyznaje.
Mimo medialnego zamieszania, Eliza nie zwalnia tempa. Pomaga swoim pacjentom w powrocie do ulubionych aktywności fizycznych, a sama już przygotowuje się do kolejnego jesiennego maratonu – tym razem w Sacramento w Kalifornii.
km