Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Pacjent symulowany już symuluje choroby.
  • Ostatnia zmiana 28.05.2018 przez Medyk Białostocki

    Pacjent symulowany już symuluje choroby

    Rozpoczęły się zajęcia z tzw. pacjentem symulowanym. To pierwszy raz, kiedy student sam na sam zostaje z pacjentem. Oczywiście pod nadzorem, pomimo iż ten tylko wszystko udaje.

    Wszystko odbywa się w Centrum Symulacji Medycznych UMB. Tym samym, w którym królują roboty udające cierpiących pacjentów. Jednak podczas takich zajęć wszystkie komputery idą na bok. Liczy się rozmowa lekarz - chory. Pacjentem jest aktor, który wciela się w osobę cierpiącą. Wszystko jest nagrywane kamerą, a dodatkowo prowadzący zajęcia podgląda scenkę przez lustro weneckie. Po symulacji ogląda się nagranie i na bieżąco ocenia. Przed zajęciami studenci dostają skrypt z opisem, jak wszystko będzie wyglądać i czego się od nich wymaga.

    - To metoda oparta o doświadczaniu, na przeżyciu danej sytuacji, na zobaczeniu siebie: jak się zachowuję, jakie mam gesty, jakich używam słów. Dzięki temu studenci uczą się o wiele szybciej i więcej niż tylko czytając podręczniki - mówi dr Alicja Małgorzata Ołtarzewska, prowadząca zajęcia z komunikacji klinicznej podczas przedmiotu medycyna rodzinna. Jej warsztaty to pilotaż tego typu lekcji. Już niedługo studenci od trzeciego roku będą szkolić się w ten właśnie sposób.

    Medyka zaproszono, aby przyjrzał się, jak to wszystko wygląda. Sala ćwiczeniowa wygląda jak typowy gabinet lekarski: jest biurko, dwa krzesła, leżanka, szafka, zlew, kran (to pomieszczenie do zdawania egzaminów OSCE). Studenci V roku lekarskiego mają zebrać wywiad od pacjenta. Nie wiedzieli wcześniej nic o tej osobie. Na zebranie potrzebnych informacji są trzy minuty. Wchodzi pacjentka… i zaczyna się ćwiczenie.

    Warto dodać, że uczelni udało się zatrudnić jako pacjentów symulowanych kilku rezydentów ze szpitala klinicznego oraz panią psycholog. W efekcie, z uwagi na sporą wiedzę pozorantów, możliwe scenariusze chorobowe są naprawdę bardzo rozbudowane, ale też stosują różne kombinacje zachować jakie zaobserwowali ze swojej praktyki zawodowej. W Krakowie do takich scenek aranżowani byli prawdziwi aktorzy, w efekcie odgrywali role tylko ściśle według scenariusza.

    Po upływie zaplanowanego czasu następuje analiza sytuacji. Najpierw sam student ocenia, jak mu poszło, jakie mógł popełnić błędy, jak się czuł, itp. Potem jest analiza wideo. Czasami klatka po klatce. Oceniane jest wszystko. Jak student wita się pacjentem, czy podaje mu rękę (!). Jak rozmawia, jakie zadaje pytania, czy ich nie powtarza. Oceniana jest gestykulacja, nawet tiki nerwowe, a nawet czy buja się na krześle.
    - Ta pierwsza ocena jest bardzo ważna, ponieważ studenci później uczestniczą w drugiej scence z pacjentem. Wtedy mają okazję wykonać ćwiczenie starając się nie popełniać wcześniejszych błędów - dodaje dr Ołtarzewska.

    Same zajęcia nie są trudne, choć są stresujące. Okazuje się, że w szpitalu zajęcia dotyczące zbierania wywiadu odbywają się inaczej. Tam rzadko kiedy student może zrobić to samodzielnie. Częściej odbywa się to grupowo, przez co liczy się ilość zebranych informacji, a nie to, jak się tego dokonało. Mniejszy nacisk kładzie się na samodzielność, czy próbę zbudowania relacji z pacjentem.

    Podczas ćwiczeń okazało się, że studenci zadają zbyt dużo i zbyt szczegółowych pytań, przez co znacznie wydłuża się czas zebrania wywiadu.

    Już niedługo takie zajęcia będą odbywać wszyscy studenci „lekarskiego” od trzeciego roku studiów.

    bdc

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.