Niewielka pracownia usytuowana na piętrze klimatycznego domu na skraju Puszczy Knyszyńskiej, w środku dwa spore krosna, na regałach stosy barwnych nici, oprócz tego tkane szale, poduszki, kosmetyczki i wiele innych przedmiotów pieczołowicie rozłożonych po niewielkiej, lecz niezwykle przytulnej przestrzeni z widokiem na sosnowy las. Atmosfera pracy twórczej, domu i pracowni tkackiej Katarzyny Daniewicz to historia pasji, która pojawiła się nagle i nie dość, że trwa do dziś to - jak bywa z prawdziwą pasją - znakomicie się rozwija. Nic dziwnego. Pomysł przekucia tradycyjnego podlaskiego wzoru na współczesny grunt był z góry skazany na sukces.
Gdy w 2020 roku świat się zatrzymał i niemal wszyscy zostaliśmy zamknięci w domach, szukając ukojenia w książkach, filmach czy pieczeniu chleba, Katarzyna Daniewicz – kierowniczka Działu ds. Zintegrowanego Systemu Zarządzania Uczelnią – odkryła coś, co z kolei całkowicie odmieniło jej codzienność. Przypadkowo trafiła w Internecie na filmy Podlaskiego Instytutu Kultury na temat regionalnego tkactwa i - jak sama mówi - tkanie wciągnęło ją jak narkotyk i dziś już nie potrafi bez niego funkcjonować.
Wkrótce kupiła swoje pierwsze krosno, przygotowała osnowę, rozpoczęła naukę - na początku samodzielną, później także pod okiem doświadczonych mistrzyń tkactwa z okolicy. Zafascynowana techniką sejpak, charakterystyczną dla północnego Podlasia, z czasem zaczęła łączyć wzory ludowe z nowoczesnymi rozwiązaniami – powstawały nie tylko klasyczne tkaniny, ale też szale, poduszki, kosmetyczki i podkładki w odświeżonym stylu.
Dziś jej prace i pomysły na adaptację tkaniny ludowej na współczesny grunt są liczne nagradzane na konkursach rękodzielniczych. Ona sama otrzymała stypendia artystyczne od Marszałka Województwa Podlaskiego i Prezydenta Miasta Białegostoku, a pracownia Strefa Tkania - położona na Szlaku Rękodzieła Ludowego - stała się ważnym punktem na mapie współczesnego, podlaskiego rzemiosła inspirowanego tradycją.
Z Białegostoku do Osaki
Punktem zwrotnym okazał się jednak telefon z zaproszeniem do współpracy przy przygotowaniu rękodzielniczych gadżetów do pawilonu polskiego na światowej wystawie EXPO 2025 w Osace. Ta propozycja mnie zaskoczyła, ale potraktowałam ją jako ogromny zaszczyt i wyzwanie – opowiada nam Katarzyna Daniewicz.
Przygotowanie kolekcji na EXPO trwało kilka miesięcy. Powstały dziesiątki metrów lnianej osnowy, z których Katarzyna utkała materiał na poduszki, kosmetyczki, woreczki, a nawet podkładki pod pałeczki. Każdy przedmiot łączył w sobie tradycyjne podlaskie wzornictwo z subtelnym, nowoczesnym designem.
To mój mały kawałek Podlasia w Japonii – mówi Daniewicz. Mam nadzieję, że goście EXPO poczuli tę autentyczność i mogli zobaczyć jak bogata i piękna jest nasza kultura.
Jak podkreśla, dziś tkanina ludowa przeżywa renesans. W dobie przesytu masową produkcją coraz więcej osób szuka przedmiotów z duszą – ręcznie wykonanych, lokalnych i unikalnych. Tkaniny Katarzyny Daniewicz wpisują się w ten trend idealnie. Są piękne, precyzyjnie wykonane i jedyne w swoim rodzaju.
Tkanina ludowa jest bardzo modna i popularna. Widzimy, że ludzie chętnie wracają do tradycji. Bardzo mnie to cieszy - dodaje.





















