Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Ewaluacja: marchewka i kij.
  • Ostatnia zmiana 29.08.2013 przez Medyk Białostocki

    Ewaluacja: marchewka i kij

    Nie tylko nauczyciel ocenia studenta. Ten też może ocenić swojego wykładowcę. I w zależności od wystawionej noty pedagog otrzyma nagrodę, albo nawet wypowiedzenie z pracy. Taki jest mechanizm ewaluacji

    Katarzyna Malinowska-Olczyk: Od kilku miesięcy studenci Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku mogą, drogą elektroniczną, anonimowo wydawać opinie o swoich nauczycielach. Jak wygląda ta ewaluacja?

    Prof. Adrian Chabowski, prorektor ds. studenckich: - Kilka miesięcy temu wprowadziliśmy Elektroniczny System Ewaluacji Dydaktyki,czylisystemoceny jakości kształcenia pracowników naukowo-dydaktycznych, obejmujący wszystkie elementy dydaktyczne oferowane przez UMB. Oceniane są wykłady, ale też seminaria, fakultety, ćwiczenia praktyczne i kliniczne. Ankiety mogą wypełniać studenci po zakończeniu danego przedmiotu. Jednocześnie, przeprowadziliśmy akcję informacyjną wśród społeczności akademickiej, a starostowie poszczególnych kierunków otrzymali loginy i hasła, które przekazywali studentom, by ci mogli indywidualnie i anonimowo logować się do systemu. Ta anonimowość jest na pewno bardzo cenna. Z drugiej strony, my jako organizatorzy, nie mamy możliwości sprawdzenia, kto wypełnił ankietę, a kto nie; i nie mamy możliwości „przymuszania” do wypełnienia takiego kwestionariusza. Skutkuje to jak wiadomo tym, że może być mały odsetek osób, które się na dany temat wypowiedzą. Podstawowy problem jest taki, że aby opinia miała wartość merytoryczną, znaczny procent studentów musi się wypowiedzieć. Przykładowo, gdy tylko trzech z roku, z kierunku, na którym jest 180 osób, zaloguje się i wyda negatywną opinię, nie będzie to miarodajne.

    Ewaluacja: Jak to robią w USA?

    Czy już wiecie, jaki odsetek studentów w ostatnim semestrze wypełnił kwestionariusze?

    - Niski procent „zwracalności” ankiet to problem ogólnopolski. Na uczelniach medycznych taki system sondażu, który został wprowadzony wcześniej, osiąga „zwracalność” rzędu 5-10 proc. U nas na razie jest lepiej. Na wydziale farmacji sięga 24 proc., na wydziale lekarskim i wydziale nauk o zdrowiu - 18-19 proc.

    Nie macie sposobu, by zachęcić brać studencką do wypełniania ankiet?

    - Nie powiem, to trudny temat, ale mamy parę pomysłów. Wspólnie ze studentami zrzeszonymi w samorządzie UMB zastanawialiśmy się nad sposobem losowania nagród wśród tych, którzy wzięli udział w tym sondażu. Niemniej jednak, bardzo trudno byłoby zachować anonimowość. Kolejnym pomysłem było wprowadzenie zmian w systemie wirtualnego dziekanatu, gdzie jedynie student wypełniający ankiety miałby opcję pełnego dostępu do zasobów informacji dziekanatowych (np. by pobrać plan studiów czy część wykładów w formie pdf-ów). Ponownie pojawia się jednak problem, że po zalogowaniu można by było zidentyfikować tę osobę. Ponadto „dobrowolność” jest zapisem ustawowym, gwarantującym wolność studencką. Szukamy więc dalej kolejnych, innych rozwiązań.

    Może jak wiadomo będzie, że te oceny mają przełożenie na politykę kadrową uczelni, sami będą chcieli głosować? Czy będą realne konsekwencje dla wykładowców, którzy będą wypadać negatywnie?

    - Pierwszym i chyba najważniejszym warunkiem, żeby opinia była miarodajna i brana pod uwagę, to odpowiednia liczba ankiet. W założeniu minimum 50 proc. uprawnionych studentów na danych zajęciach musi głosować. Jeżeli okaże się, że co najmniej połowa z tych, którzy ocenili danego nauczyciela akademickiego, podała negatywne opinie, wtedy taka informacja trafia do Wydziałowej Komisji ds. Zapewniania Jakości i Doskonalenia Kształcenia. Następnie ww. komisja przekazuje informacje do uczelnianego zespołu ds. Zapewniania Jakości i Doskonalenia Kształcenia, a zespół sporządza raport do rektora. Rektor ma prawo podjąć dalsze kroki. Może wskazać np., że uczelniany zespół powinien zarządzić dodatkowe hospitacje, czyli sprawdzić jakość kształcenia we wskazanych przypadkach, tj. ocenić, jak prowadzone są zajęcia czy wykłady. Hospitacje przeprowadza komisja złożona z pracowników trzech wydziałów. I co najważniejsze, taka hospitacja jest przeprowadzona bez zapowiedzi. Z tego, co wiem, takich hospitacji będzie w przyszłym roku akademickich około 5-6. 

    No dobrze, a co będzie, jeśli hospitacja wypadnie negatywnie?

    - Statut uczelni daje możliwość rozwiązania umowy o pracę ze wskazanym nauczycielem akademickim. Nie pamiętam w tej chwili szczegółowo zapisów tych regulacji, ale ogólnie mówiąc, stworzone jest narzędzie prawne, które umożliwia reakcję na powtarzające się negatywne oceny nauczycieli akademickich (może m.in. rozwiązać umowę o pracę - red.).

    A ci, którzy dobrze wypadną w ankietach, mogą liczyć na jakąś nagrodę?  

    - Niestety, nie ma takich możliwości prawnych, by nagradzać wszystkich tych, którzy dostają pozytywne opinie w anonimowych ankietach. Mamy jednak kolejną uchwałę senatu uczelni, która po raz pierwszy umożliwia docenienie wykładowców i osoby prowadzące zajęcia. Studenci mogą nominować nauczycieli akademickich do nagrody dydaktycznej (finansowej). Wspólnie z samorządem studentów UMB stworzyliśmy system, w którym, tym razem już nie anonimowo, ale imiennie (by zapobiec m.in. wielokrotnemu głosowaniu) mogą oddawać głosy na wybranego przez siebie nauczyciela. Na każdym wydziale wybiorą najlepszego wykładowcę i osobę prowadzącą zajęcia dydaktyczne. Osoby, które otrzymają najwięcej głosów, zostaną przedstawieni rektorowi do nagrody dydaktycznej. Rektor oczywiście będzie weryfikował takie osoby, czyli sprawdzał, czy w tym studenckim systemie ewaluacji nie ma negatywnych opinii i będzie przyznawać dydaktyczną nagrodę finansową. Są już gotowe regulacje prawne i od tego roku akademickiego taki system ruszy. Mam nadzieje, że już w grudniu nagrody po raz pierwszy zostaną wręczone. 

    A nie powinniście zapytać o zdanie absolwentów? Ich oceny byłyby chyba najbardziej obiektywne?

    - Równolegle istnieje również system oceny jakości kształcenia, ale weryfikowany przez absolwentów. Absolwenci opiniują cały tok studiów, punktując mocne strony, czyli co było ich zdaniem dobre, praktyczne, co im się być może przydało, a jednocześnie zwracając uwagę na to, czego brakowało. Kwestionariusze są wypełniane od razu po skończeniu studiów oraz po roku, trzech i pięciu latach po otrzymaniu dyplomu, a wyniki opracowywane są głównie w Biurze Karier UMB. Tegoroczni absolwenci wszystkich kierunków są już poddani badaniom ankietowym.

    Czy wykładowcy będą oceniać studentów?

    - Oczywiście jest też system zwrotny: asystenci, adiunkci i wykładowcy mają taką możliwość. Jeżeli się na przykład okaże się, że grupa źle ocenia danego nauczyciela, a on również wystawił złą opinię (a trzeba pamiętać, że obie strony robią to anonimowo), to trzeba będzie się tej sytuacji bliżej przyjrzeć. Być może ci studenci byli słabi, dostali ocenę negatywną, i w konsekwencji (frustracji) negatywnie zaopiniowali wykładowcę? Te kwestionariusze idą równolegle z ankietami studentów. Na razie problemem jest dość mała „zgłaszalność” ze strony asystentów. I to jest zadanie dla nas, by dotrzeć do jak największej grupy nauczycieli akademickich.

    Dlaczego uczelnia wcześniej nie wprowadziła systemu ewaluacji, który jest powszechny na uczelniach?

    - System wewnętrznej kontroli jakości kształcenia był wcześniej rozwijany na poszczególnych wydziałach, i jestem niejednokrotnie pełen uznania, jak wiele pracy zostało już wykonane. Uważam jednak, że taki system jakości kształcenia musi być zintegrowany na poziomie całej uczelni. Może być stale modyfikowany i udoskonalany, a obowiązek prowadzenia ewaluacji narzuca ustawa. Uczelnia nie rzadziej, niż co cztery lata, musi ocenić swoją kadrę naukowo-dydaktyczną. Mieści się w tym (coroczna) ocena dydaktyki przez naszych studentów, ale również część naukowa (publikacje i granty) i część organizacyjna, czyli czy dana osoba pracuje na rzecz uczelni.

     

    Rozmawiała Katarzyna Malinowska-Olczyk

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.